Odmienne wyroki
Oddalając skargę stowarzyszenia, WSA orzekł, iż to nadawca podania powinien wykazać, że dotarło ono do adresata, czyli zadbać o skuteczne doręczenie. Może to być np. doręczenie za potwierdzeniem odbioru czy doręczenie z wykorzystaniem systemu ePUAP. Dokumenty przedłożone przez stowarzyszenie potwierdzają jedynie, że wniosek dotarł do systemu teleinformatycznego urzędu i na jego serwis pocztowy. Pomiędzy dotarciem wiadomości na serwer pocztowy odbiorcy a jej otrzymaniem przez odbiorcę na pocztę elektroniczną system informatyczny może stosować różnego rodzaju filtry i programy antywirusowe, które eliminują tzw. spamy. Wówczas wiadomości traktowane jako spamy w ogóle nie trafiają do odbiorców bądź są kierowane do folderu „śmieci". Zdaniem sądu stosowanie filtrów antyspamowych nie jest okolicznością wyjątkową, a przyjęcie, że wniosek stowarzyszenia dotarł do adresata, oznaczałoby przerzucenie na organ ryzyka wykorzystywania innego trybu korespondencji niż ePUAP i konieczność zaprzestania stosowania oprogramowania antyspamowego.
Naczelny Sąd Administracyjny nie zgodził się z wyrokiem WSA i go uchylił. Zdaniem NSA wydruk z poczty elektronicznej nadawcy stanowi dostateczny dowód, że wiadomość została wysłana. Nie można zaaprobować stanowiska, że ma to wykazać sam wnioskodawca. Urząd powinien zapewnić taki przepływ wiadomości w systemie wewnętrznym i taką konfigurację poczty elektronicznej, w tym filtrów antyspamowych, by zagwarantować sobie możliwość odbioru wiadomości z obsługującego go serwera. Skutki trudności, błędów czy nieprawidłowości w systemach poczty elektronicznej czy ePUAP nie mogą być przerzucane na korzystających z tych systemów. Jeżeli wiadomość została prawidłowo nadana na oficjalny adres poczty elektronicznej, to znaczy, że dotarła ona do adresata – stwierdził NSA.
Wojciech Klicki ze stowarzyszenia Panoptykon uważa, że przy rozbieżnym orzecznictwie sądów administracyjnych ten wydany ostatnio wyrok NSA powinien odegrać znaczącą rolę. Zgadza się z NSA, że to organ jest odpowiedzialny za to, żeby korespondencja z obywatelem trafiała w odpowiednie miejsce.
– Uznanie, że to obywatel miałby sprawdzać, czy jego wniosek trafił do urzędu, byłoby przeszkodą w kontaktach obywatela z urzędem – mówi. – Nie można tak konstruować systemów informatycznych, żeby to uniemożliwić. ©?
sygnatura akt: I OSK 2291/15, IV SAB/Po 24/15
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: d.frey@rp.pl