Organy podatkowe nakazały pewnemu mężczyźnie zapłatę 1,4 mln zł z tytułu wystawienia fikcyjnych faktur VAT.
Chodziło o 189 faktur na usługi informatyczne wystawione w okresie od października 2010 do lutego 2011 na rzecz dwóch spółek.
Skarbówka uznała, że wystawione przez firmę Robert L. (imię fikcyjne) faktury dokumentowały czynności, które nie zostały faktycznie wykonane. Jak się okazało w proceder tzw. przestępstwa karuzelowego było zaangażowanych około 80 jednoosobowych firm i kilka spółek.
Mężczyzna tłumaczył się, że do założenia działalności gospodarczej namówił go kolega, obiecując, że poprowadzi firmę: będzie wystawiał faktury i odbierał zapłatę. To właśnie kolega pomógł założyć firmę. Posiadał teczkę z wszystkimi dokumentami z urzędu skarbowego, ZUS-u a także firmową pieczątkę. Pan Robert miał otrzymywać 2 tys. zł miesięcznie, ale nigdy tych pieniędzy nie dostał. Jedynie przy rejestracji działalności kolega przekazał mu 170 zł.
Tłumaczenia podatnika, iż nie miał świadomości konsekwencji podatkowych działań podejmowanych przez kolegę nie przekonały Dyrektora Izby Skarbowej w Olsztynie. Wskazał on, że dla powstania obowiązku zapłaty VAT ma znaczenie sam fakt wystawienia faktury i wykazania podatku, niezależnie od tego, czy w prawidłowy sposób dokumentuje ona zdarzenie podlegające opodatkowaniu. Dyrektor Izby Skarbowej podkreślił, iż obowiązku zapłaty VAT nie zwalnia okoliczność, iż do wystawienia faktury doszło na skutek działania pełnomocnika, gdyż to przedsiębiorca ponosi wszelkie ryzyko związane z prowadzeniem działalności, w tym także w wyborze osoby upoważnionej do wypisywania i doręczania kontrahentom faktur. Samo przekroczenie umocowania może stanowić jedynie podstawę do powstania skutków i roszczeń cywilnoprawnych, nie ma zaś znaczenia dla skutków podatkowych.