– Dzięki podzielonej płatności nabywca będzie zabezpieczony przed negatywnymi konsekwencjami nabycia towaru od nieuczciwego dostawcy – uzasadniał wiceminister finansów Paweł Gruza.
Sprzedawca będzie miał ograniczone prawo do rozporządzania środkami na rachunku VAT. Będzie mógł płacić z niego VAT swoim dostawcom lub rozliczać się z urzędem skarbowym. Przepisy pozwalają też wydać pieniądze zgromadzone na rachunku VAT na inne cele, jednak dopiero po przeprowadzeniu czynności sprawdzających. Naczelnik urzędu skarbowego będzie miał 60 dni na decyzję w sprawie uwolnienia środków z rachunku VAT.
Podatkowa „marchewka"
Zachętą do stosowania podzielonej płatności ma być szybszy zwrot podatku. Przedsiębiorca, który złoży wniosek o zwrot na rachunek VAT, a nie zwykły rachunek firmowy, otrzyma go w ciągu 25 dni od złożenia deklaracji. Naczelnik urzędu skarbowego nie będzie mógł wydłużyć tego terminu. A termin podstawowy na zwrot wynosi 60 dni i może być przedłużony.
Według adwokata Arkadiusza Stępniewskiego obawy firm budzi zapis, że o split payment zdecyduje tylko jedna strona transakcji, czyli nabywca. – To niekorzystne finansowo dla tych, którzy sami płacą swoim dostawcom kwotę brutto, a otrzymają zapłatę netto – mówi Stępniewski.
Zastąpi odwrócony VAT
Jeśli nowe rozwiązanie sprawdzi się w praktyce, Ministerstwo Finansów planuje kolejne kroki. Nie wyklucza, że split payment mógłby zastąpić mechanizm odwrotnego obciążenia VAT, w którym podatek zamiast sprzedawcy rozlicza nabywca. Obecnie jest on stosowany m.in. w branży elektronicznej, stalowej i dla podwykonawców budowlanych.
– Podzielona płatność mogłaby zastąpić odwrócone obciążenie np. w odniesieniu do niektórych branż objętych obecnie tym mechanizmem, jako rozwiązanie obowiązkowe. Wymaga to jednak wcześniejszego wystąpienia do Komisji Europejskiej o uzyskanie zgody (derogacji) – poinformował wiceminister Gruza.