Trybunał Sprawiedliwości UE zajął się sprawą polskich stawek VAT. Rewolucji jednak nie będzie. Uznał bowiem, że unijna dyrektywa pozwala na zróżnicowanie wysokości podatku. A Ministerstwo Finansów nie planuje na razie zmian w przepisach.
Sprawa, która doszła aż do unijnego Trybunału, zaczęła się od wniosku o interpretację spółki zajmującej się produkcją ciastek. W swojej ofercie posiada m.in. croissanty oraz słodkie bułki. Data minimalnej trwałości tych wyrobów przekracza 45 dni. Z przepisów wynika, że w takiej sytuacji sprzedawca musi naliczyć 23 proc. VAT. Spółka chciała zastosować 8-proc. stawkę podatku, argumentując, że przepisy wspólnotowe nie wprowadzają warunku przydatności do spożycia. Fiskus się na to jednak nie zgodził.
Spory z fiskusem
– Takich sporów jest bardzo dużo, polskie przepisy uzależniają bowiem często stawkę VAT od składu danego produktu, jego właściwości czy też właśnie terminu przydatności do spożycia – mówi Maria Kukawska, doradca podatkowy, partner w kancelarii Stone & Feather Tax Advisory, która była pełnomocnikiem spółki w tej sprawie. – Firmy mają spore problemy z prawidłowym rozliczeniem sprzedawanych towarów. Wszystko zależy od tego, gdzie są wpisane w Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług. Do niej bowiem odwołuje się ustawa o VAT.
– Paradoksów jest sporo, przykładowo napoje, które zawierają przynajmniej 20 proc. soku owocowego, mogą być opodatkowane preferencyjną 5-proc. stawką. Jeśli soku jest mniej podatek wynosi 23 proc. Inny przykład: stawka VAT na orzechy włoskie wynosi 5 proc., a na brazylijskie 8 proc. – mówi Jakub Matusiak, doradca podatkowy, dyrektor w PwC.
Dyrektywa nie zabrania
Unijna dyrektywa nie zabrania takiego zróżnicowania. Byleby nie naruszało zasady neutralności podatku. Zgodnie z nią podobne towary, które są konkurencyjne, nie mogą być odmiennie traktowane. Zbadanie tego należy do sądu krajowego – uznał Trybunał Sprawiedliwości (sprawa AZ, sygn. C-499/16).