Od 1 kwietnia przyszłego roku mają obowiązywać przepisy o podzielonej płatności (split-payment). Kupujący będzie mógł zapłacić sprzedawcy tylko kwotę netto, natomiast VAT wpłacić na specjalny rachunek. Pieniądze z tego rachunku wykorzysta w ograniczony sposób, przede wszystkim do płacenia VAT dostawcom albo urzędowi skarbowemu.
I to może być problem dla najmniejszych firm, które od swoich kontrahentów dostaną zapłatę w formule split payment. Chodzi o prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą przedsiębiorców, np. przedstawicieli wolnych zawodów czy samozatrudnionych.
Oni często przy zakupach nie dokonują przelewów, ale płacą gotówką albo kartą, np. tankując paliwo do firmowego samochodu czy kupując papier i inne artykuły biurowe w supermarkecie. Przy takich transakcjach nie mają możliwości korzystania ze środków zgromadzonych na specjalnym koncie. Muszą więc pokryć VAT z własnej kieszeni.
Środki ze specjalnego rachunku skarbówka zwolni dopiero po 60 dniach. Można oczywiście wystąpić do urzędu skarbowego o wcześniejsze uwolnienie pieniędzy, ale jest to zawsze dodatkowa czynność, utrudniająca życie przedsiębiorcy.
Taka sytuacja zresztą będzie się cyklicznie powtarzać. Dla przedsiębiorcy, który zarabia miesięcznie kilka tysięcy złotych, może być to kłopot, nawet natury socjalnej. Załóżmy, że dostaje co miesiąc od kontrahenta 5 tys. zł plus VAT. Znaczna część podatku będzie stale zablokowana na specjalnym koncie. Przy zakupach gotówką albo kartą musi natomiast płacić podatek swoim dostawcom.