– Absurd tej sprawy osiągnął apogeum – tymi słowami posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk rozpoczęła dyskusję na wtorkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Zwołała je, by kolejny raz nakłonić Ministerstwo Finansów do rozwiązania problemu stawki VAT na usługi ochrony środowiska morskiego.
Absurd, o którym wspominała przewodnicząca komisji, polega na tym, że w 2009 r. MF przestało uważać brzegi Bałtyku za „środowisko morskie". A to właśnie usług ochrony środowiska morskiego dotyczy zerowa stawka VAT, o którą firmy budowlane toczą spór z administracją skarbową. Władze skarbowe trzymają się swego stanowiska, mimo że kompetentne w tej sprawie urzędy morskie i przytłaczająca większość ekspertów hydrologów twierdzi inaczej. W rezultacie dziś urzędy skarbowe domagają się obciążania takich usług 23-proc. VAT, choć przez wiele lat nie kwestionowały stawki zerowej.
Podczas posiedzenia komisji wiceminister gospodarki morskiej Grzegorz Witkowski sugerował, że taka postawa fiskusa mogła być wynikiem lobbingu jednej z zagranicznych firm budowlanych. Nie podał jej nazwy, lecz wskazał, że przegrała w przetargu na usługi ochrony brzegów, nie mogąc zaoferować tak niskiej ceny jak polscy konkurenci.
– Potem ta firma poprosiła o interpretację wskazującą na 23-proc. VAT i ją dostała – mówił Witkowski, wskazując, że w ten sposób ujawnił się cały problem. Celem miałoby być wyrugowanie polskich firm z rynku.
Taki scenariusz może się ziścić. Roman Sulski z Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych w Gdańsku przyznał, że wskutek decyzji nakładających VAT za prace sprzed kilku lat stan jego firmy jest tragiczny.