Chociaż przepisy dotyczące tzw. odwróconego VAT w budownictwie obowiązują od początku 2017 r., to przedsiębiorcy wciąż nie mają pewności, jak je stosować. Świadczy o tym duża liczba interpretacji, w których skarbówka uznaje stanowisko firm za nieprawidłowe.
Na problem zwrócił też uwagę poseł Jakub Kulesza. Jego zdaniem firmom brakuje rozstrzygnięcia, które usługi podlegają odwrotnemu obciążeniu. Przykładem jest kwestia rozliczania dostaw towarów wraz z usługą ich instalacji czy montażu. Pojawia się wówczas pytanie, czy firma może rozliczyć sprzedaż towaru na zasadach ogólnych z 23-proc. VAT, a do usługi montażu zastosować odwrotne obciążenie. Wystawia wówczas fakturę na wykonanie usługi bez VAT, a podatek odprowadza nabywca. Ponadto nowe przepisy zwiększyły też ryzyko utraty płynności finansowej przez firmy podwykonawcze, które muszą czekać na zwrot VAT z urzędu.
Wiceminister finansów Paweł Gruza odpowiada jednak, że ustawa wprowadzająca odwrócone obciążenie w branży budowlanej nie wpłynęła na zasady określania stawek podatku. Nie zmieniła też zasad ustalania, czy w danym przypadku podatnik powinien rozpoznać dostawę towaru, usługi czy też usługę kompleksową dostawy towaru wraz z jego montażem.
– W takich przypadkach określenie sposobu opodatkowania ma charakter indywidualny i powinno odbywać się na dotychczasowych zasadach, tj. obowiązujących przed dniem wejścia w życie przepisów dotyczących odwróconego obciążenia w sektorze usług budowlanych – napisał wiceminister w odpowiedzi na interpelację nr 14964.
Jeszcze za wcześnie na ocenę
Zaznaczył też, że nowe przepisy obowiązują zbyt krótko, by przeprowadzić rzetelną analizę, w jaki sposób wpłynęły na działalność i finanse przedsiębiorców. Jednak mechanizm odwróconego obciążenia funkcjonuje w polskim prawie kilka lat, np. na rynku stali. Efektem było wyeliminowanie oszustów, na czym zyskały uczciwe firmy.