Jak tu zwiać przed komornikiem? To pytanie od dawna zadają sobie ludzie, którzy popadli w długi. Metody ucieczki bywają różne: przenoszenie majątku na bliższą czy dalszą rodzinę, wyprzedawanie domów i samochodów, by potem ulokować pieniądze za granicą... Ci z większymi długami czasami wręcz sami czmychają za granicę, i to dalej niż do Czech.
Czytaj także: Na koncie VAT można ukryć kasę przed komornikiem
Teraz nie trzeba w popłochu zakładać konta w banku w Szwajcarii ani na Seszelach. Wystarczy przelać pieniądze na zwykły rachunek do rozliczeń VAT z urzędem skarbowym. Komornik tam nie sięgnie, a fiskus – tylko wtedy, gdy się domaga swego. Co więcej – z fiskusem można się dogadać, by pokryć ewentualne zadłużenie wobec ZUS (a z tym firmy w kłopotach finansowych często mają problem). Ale inni dłużnicy, czyli kontrahenci takiej firmy, dostaną figę z makiem. Urząd skarbowy wystąpi zaś w roli kasjera i skarbnika równocześnie. Kto by pomyślał, że z pomocą fiskusa można ograć wierzycieli. I to w majestacie prawa.
Szczerze mówiąc, wątpię, by doszło do masowej ucieczki od komorników pod opiekuńcze skrzydła administracji skarbowej. Możliwości manewru z pieniędzmi na VAT-owskim koncie są jednak dość ograniczone. Niemniej przepisy o podzielonej płatności ujawniają swoją kolejną niedoskonałość. Być może to dlatego, że pisano je w pośpiechu. Być może dlatego, że Polska jest jednym z pionierów we wprowadzaniu tego rozwiązania. Oby się jednak nie okazało, że przy okazji uszczelniania systemu podatkowego rozszczelni się ogólny system finansów w gospodarce.
W Monitorze Wolnej Przedsiębiorczości oceniamy gospodarcze działania rządu i pokazujemy bariery utrudniające funkcjonowanie firm. Dla czytelników, którzy na adres monitor@rp.pl napiszą, co ogranicza prowadzenie ich biznesu, mamy dwutygodniowy bezpłatny dostęp do e-wydania „Rzeczpospolitej".