Wyjaśnienia Ministerstwa Finansów, że w zasadzie nic się nie stało, są mało przekonujące. Jak twierdzi resort, system split payment nie będzie przecież obowiązkowy. W praktyce nie będzie więc problemu z lukami w przepisach. A co jeśli kłopoty się jednak pojawią? Przecież zamawiający usługi mogą postawić wymóg rozliczenia się z wykonawcą w ramach podzielonej płatności, bo nie chcą ryzykować coraz ostrzejszych kar za nadużycia w podatku VAT. Wszystko bierze się z rosnącej nieufności między przedsiębiorcami, od których resort finansów i skarbówka wymagają coraz więcej. Mają oni nieustannie sprawdzać wszystkich swoich kontrahentów, czy aby nie są oni mafiosami szukającymi naiwnych biznesmenów, by wykorzystać ich jako przykrywkę do swojego przestępczego procederu w wyłudzaniu VAT na ogromną skalę.

Pewnie sam rynek wymusi korzystanie z tego nowatorskiego systemu. Nie tylko zapewnia on przejrzystość w rozliczeniach, ale też chroni przed niespodziewaną poranną wizytą smutnych panów w kominiarkach z napisem „Służba Celno-Skarbowa" na plecach. A może jednak będzie to ustawowy obowiązek przedsiębiorców, skoro taka zapowiedź padła już z ust prominentnego urzędnika MF, który zapowiada zmiany już od przyszłego roku. Jak mówi stare polskie przysłowie, nie myli się tylko ten, co nic nie robi. Zamiast bagatelizować sprawę, niech ministerstwo przyzna się do tego błędu i szybko, jeszcze przed lipcem, gdy nowe przepisy mają wejść w życie, wprowadzi ich nowelizacje. Biznes nie lubi takich luk.