Elektroniczne deklaracje VAT, raportowanie w formie Jednolitego Pliku Kontrolnego i składanie rejestrów sprzedaży ze wskazaniem partnerów biznesowych – to obowiązki nałożone na polskich podatników w połowie ubiegłego roku. Na razie trudno powiedzieć, czy dzięki temu fiskus zbiera już znacząco więcej.
Tajemnica w elektronice
Znaczącą poprawą ściągalności podatków mogą się za to pochwalić Czechy. Jak podaje tamtejsze Ministerstwo Finansów, wpływy podatkowe wzrosły w ubiegłym roku o 9 proc., głównie dzięki lepszej ściągalności VAT. W rezultacie budżet wykazał nadwyżkę, a nie – jak w Polsce – deficyt.
Jednak w Czechach nieco wcześniej niż w Polsce wprowadzono pewne rozwiązania uszczelniające system VAT. Podobnie jak u nas obowiązuje odwrócony VAT na metale szlachetne oraz na elektronikę użytkową (telefony, laptopy itp.). System ten w budownictwie wprowadzono jednak o rok wcześniej niż w Polsce, bo już z początkiem 2016 r.
Podatnicy VAT zza Sudetów też mają liczne obowiązki związane z elektronicznym raportowaniem. Jednak tamtejszy resort finansów dysponuje już oprogramowaniem pozwalającym na szczegółowe analizy dostarczonych w ten sposób danych z milionów transakcji. Jest ono zdolne skojarzyć deklarowany przez jednych podatników podatek należny od sprzedaży z podatkiem należnym od zakupów z deklaracji ich klientów. Tam, gdzie kwoty podatku się nie zgadzają, jest wysyłana kontrola.
Polskie ministerstwo ma otrzymać takie oprogramowanie dopiero z końcem kwietnia 2017 r. Tak przynajmniej wynika z umowy MF ze spółką celową Aplikacje Krytyczne.