Senat ma w tym przedsięwzięciu istotną rolę, gdyż wprawdzie referendum może zarządzić prezydent, i taką inicjatywę wykazał, ale za zgodą Senatu. Przyjętą bezwzględną większością, którą w Senacie ma PiS. Jeżeli w referendum ogólnokrajowym wzięłoby udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, to wynik referendum byłby wiążący, ale tu zaczynają się prawnicze schody, co znaczy „wiążący". Z pewnością nie ma tu automatu, że wynik referendum zmienia konstytucję, gdyż do tego przewidziany jest szczegółowo w niej opisany tryb (rozdział XII).

Marszałek Karczewski nie powiedział, czy jest zwolennikiem przeprowadzenia referendum, i co ważniejsze, jaka będzie decyzja Senatu, gdyż ona zależy od treści pytań i kiedy zostaną złożone. Prezydent już rok temu zapowiedział, że chce, aby referendum odbyło się w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości – 11 listopada 2018 r.

PiS, kluczowy gracz w tej sprawie, ma też swoje plany konstytucyjne, a kilka dni temu zaprezentował wyniki ankiety kilkunastu konstytucjonalistów, jaką rozpisał. Jej główna konkluzja jest taka, że celem zmian konstytucyjnych powinno być stworzenie jednego, silnego ośrodka władzy wykonawczej wokół premiera, niczym kanclerza. Ten model, o czym zresztą mówiono, oznacza ograniczenie władzy prezydentury.

Tymczasem w najbliższy czwartek na Stadionie Narodowym w Warszawie odbędzie się debata pt. „Wspólnie o konstytucji" z panelami dyskusyjnymi poświęconymi młodzieży, wsi i rolnictwu, gospodarce i samorządom, i być może prezydent poda wstępne propozycje pytań referendalnych.

„Konstytucja powinna być na 100 lat" >A14