Olgierd L. wniósł do sądu powództwo o zasądzenie od swojej klientki Teresy W. 80 tys. 730 zł wraz z ustawowymi odsetkami tytułem części wynagrodzenia za świadczone na rzecz pozwanej usługi prawne. Zdaniem pozwanej powództwo było całkowicie nieuzasadnione, gdyż zapłaciła już pełnomocnikowi to, co wynikało z zawartej między nimi umowy zlecenia. Radca miał reprezentować klientkę w sprawie o uznanie czynności prawnej (sprzedaż nieruchomości) za bezskuteczną w stosunku do niej. Pierwotnie umowa była ustna, później strony ją spisały i uzgodniły, że w przypadku wygrania sprawy Olgierdowi L. przysługiwać będzie wynagrodzenie w postaci zasądzonych przez sąd kosztów zastępstwa procesowego oraz wynagrodzenie w wysokości 50 proc. netto kwoty należności głównej po uzyskaniu środków.
Skargę pauliańską Teresy W. uwzględnił Sąd Apelacyjny i ostatecznie umowa sprzedaży nieruchomości dłużnika została uznana w stosunku do niej za bezskuteczną. W kolejnym kroku Olgierd L. wystąpił w imieniu klientki z wnioskiem o wszczęcie i prowadzenie przeciwko dłużnikowi egzekucji z nieruchomości w celu wyegzekwowania kwoty 221.580,74 zł wraz z ustawowymi odsetkami, a także ponad 9 tys. zł tytułem kosztów procesu, kosztów postępowania klauzulowego oraz kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu egzekucyjnym.
W wyniku sprzedaży nieruchomości dłużnika, Teresie W. przekazano kwotę 263.019,27 zł, z czego kwotę 214.141,79 zł stanowiły odsetki zaległe, a kwotę 48.877,48 zł - należność główna.
Nie było świadków, trzeba badać treść pisma
Olgierd L. wystawił klientce fakturę VAT na kwotę 17.417 zł za usługi prawne oraz koszty zastępstwa sądowego w postępowaniu apelacyjnym i egzekucyjnym. Kilka dni później wystawił kolejną fakturę na kwotę brutto 30.059,65 zł z tytułu usług prawnych. Było to powiększone o podatek VAT 50-proc. wynagrodzenie od kwoty 48.887,48 zł, którą komornik zaliczył na należność główną. Obie faktury zostały przez pozwaną opłacone. Jednak Olgierd L. uważał, że nadal nie otrzymał całej należnej mu kwoty z tytułu wynagrodzenia dodatkowego z tytułu wygrania sprawy.
Sąd Okręgowy stwierdził, że przy ustalaniu wynagrodzenia obecny był tylko powód i pozwana. Oboje odmiennie interpretowali zapisy umowy. Dlatego Sąd oparł się na literalnym brzmieniu umowy. Jej treść wskazywała, że płatność kwoty w wysokości 50 proc. roszczenia głównego miała nastąpić po uzyskaniu przez pozwaną środków, co zdaniem Sądu sugerowało, że zamiarem stron było ustalenie wynagrodzenia w oparciu o wysokość wyegzekwowanego roszczenia głównego, nie zaś roszczenia głównego w ogólności. Sąd zwrócił jednocześnie uwagę, że autorem szablonu umowy był Olgierd L, czyli profesjonalny prawnik.