Prawnik potknął się na success fee, bo nieprecyzyjnie sformułował umowę

Nieprecyzyjne sformułowania zapisów wzorca umowy o wynagrodzeniu dodatkowym prawnika w przypadku wygranej (tzw. success fee) muszą być interpretowane na korzyść klienta - uznał Sąd.

Aktualizacja: 12.12.2016 10:20 Publikacja: 12.12.2016 09:18

Prawnik potknął się na success fee, bo nieprecyzyjnie sformułował umowę

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Olgierd L. wniósł do sądu powództwo o zasądzenie od swojej klientki Teresy W. 80 tys. 730 zł wraz z ustawowymi odsetkami tytułem części wynagrodzenia za świadczone na rzecz pozwanej usługi prawne. Zdaniem pozwanej powództwo było całkowicie nieuzasadnione, gdyż zapłaciła już pełnomocnikowi to, co wynikało z zawartej między nimi umowy zlecenia. Radca miał reprezentować klientkę w sprawie o uznanie czynności prawnej (sprzedaż nieruchomości) za bezskuteczną w stosunku do niej. Pierwotnie umowa była ustna, później strony ją spisały i uzgodniły, że w przypadku wygrania sprawy Olgierdowi L. przysługiwać będzie wynagrodzenie w postaci zasądzonych przez sąd kosztów zastępstwa procesowego oraz wynagrodzenie w wysokości 50 proc. netto kwoty należności głównej po uzyskaniu środków.

Skargę pauliańską Teresy W.  uwzględnił Sąd Apelacyjny i ostatecznie  umowa sprzedaży nieruchomości dłużnika została uznana w stosunku do niej za bezskuteczną. W kolejnym kroku Olgierd L. wystąpił w imieniu klientki z wnioskiem o wszczęcie i prowadzenie przeciwko dłużnikowi egzekucji z nieruchomości w celu wyegzekwowania kwoty 221.580,74 zł wraz z ustawowymi odsetkami, a także ponad 9 tys. zł tytułem kosztów procesu, kosztów postępowania klauzulowego oraz kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu egzekucyjnym.

W wyniku sprzedaży nieruchomości dłużnika, Teresie W. przekazano kwotę 263.019,27 zł, z czego kwotę 214.141,79 zł stanowiły odsetki zaległe, a kwotę 48.877,48 zł - należność główna.

Nie było świadków, trzeba badać treść pisma

Olgierd L. wystawił klientce fakturę VAT na kwotę 17.417 zł za usługi prawne oraz koszty zastępstwa sądowego w postępowaniu apelacyjnym i egzekucyjnym. Kilka dni później wystawił kolejną fakturę na kwotę brutto 30.059,65 zł z tytułu usług prawnych. Było to powiększone o podatek VAT 50-proc. wynagrodzenie od kwoty 48.887,48 zł, którą komornik zaliczył na należność główną. Obie faktury zostały przez pozwaną opłacone. Jednak Olgierd L. uważał, że nadal nie otrzymał całej należnej mu kwoty z tytułu wynagrodzenia dodatkowego z tytułu wygrania sprawy.

Sąd Okręgowy stwierdził, że przy ustalaniu wynagrodzenia obecny był tylko powód i pozwana. Oboje odmiennie interpretowali zapisy umowy. Dlatego Sąd oparł się na literalnym brzmieniu umowy. Jej treść wskazywała, że płatność kwoty w wysokości 50 proc. roszczenia głównego miała nastąpić po uzyskaniu przez pozwaną środków, co zdaniem Sądu sugerowało, że zamiarem stron było ustalenie wynagrodzenia w oparciu o wysokość wyegzekwowanego roszczenia głównego, nie zaś roszczenia głównego w ogólności. Sąd zwrócił jednocześnie uwagę, że autorem szablonu umowy był Olgierd L, czyli profesjonalny prawnik.

- Nie sposób uznać, iż nie wiedział on, że sumy uzyskane z egzekucji muszą być podzielone i obligatoryjnie zaliczone na podstawie art. 1026 § 2 kodeksu postępowania cywilnego w pierwszej kolejności na koszty postępowania, następnie na odsetki, a na końcu na sumę dłużną. Gdyby zgodnym zamiarem stron było ustalanie wynagrodzenia w oparciu o całość środków przekazanych na rachunek bankowy pozwanej, to znalazłby on odzwierciedlenie w wyraźnych i nie budzących wątpliwości zapisach umownych – stwierdził Sąd.

Przeciwko autorowi wzorca

W  ocenie Sądu zapis umowy dotyczący wynagrodzenia nie był precyzyjny, a skoro tak, to należało raczej badać, jaki był zgodny zamiar stron i cel umowy, niż opierać się na jej dosłownym brzmieniu. Sąd przypomniał, że przy interpretacji niejednoznacznych postanowień wzorców umownych, prowadzonej w głównej mierze na podstawie językowych reguł wykładni, należy stosować dyrektywę in dubio contra proferentem (wątpliwości tłumaczy się przeciwko autorowi wzorca umownego), czyli dokonywać wykładni życzliwej dla strony przystępującej do wzorca umowy.

- Powód przyjął na siebie ryzyko możliwych interpretacji zapisów umownych, czemu mógł skutecznie zapobiec poprzez nie budzące wątpliwości interpretacyjnych dookreślenie pojęcia „należności głównej" – stwierdził Sąd. Jak dodał, o sposobie interpretacji treści zapisów umownych nie mógł decydować przywoływany przez powoda argument, że sprawa była bardzo zawiła i wymagała znacznego nakładu pracy ze strony prawnika.

Skoro więc pozwanej wypłacono tytułem należności głównej kwotę 48.877,48 zł, to powodowi należało się wynagrodzenie w wysokości 24.438,74 zł (48.877,48 zł x 50 proc.). I taką kwotę (plus VAT) Teresa W. uiściła. Powództwo Olgierda L. zostało oddalone.

Prawnik zaskarżył to rozstrzygnięcie. Jego zdaniem analiza semantyczna i gramatyczna treści umowy nie budzi wątpliwości - intencją stron było przyznanie prawnikowi wynagrodzenia dodatkowego w wysokości 50 proc. kwoty należności głównej, której ochrony domagała się pozwana w procesie prowadzonym przez powoda. Intencją stron nie było uzależnienie wysokości wynagrodzenia prowizyjnego od tego, w jakim stopniu wyegzekwowane środki zostaną zaliczone na należność główną przez komornika.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku w wyroku z 7 października 2016 r. (sygn. akt I ACa 323/16) podzielił w pełni stanowisko Sądu I instancji. Podkreślił, że przyjęcie zaproponowanej przez skarżącego wykładni umowy prowadziłoby do ustalenia takiego jej sensu, zgodnie z którym wynagrodzenie powoda mogłoby wyczerpać wszystkie albo niemal wszystkie środki uzyskane przez pozwaną w drodze egzekucji, w tym również wyegzekwowane odsetki.

- Nie można przyjąć takiego znaczenia zwrotu „po uzyskaniu środków", który proponuje powód, tj. jako określenie jedynie terminu płatności wynagrodzenia. Pozostawałby on bowiem w sprzeczności z pozostałymi składnikami wypowiedzi, które wskazują na to, że podstawą ustalenia wynagrodzenia ma być roszczenie główne. Kłóciłoby się to także z założeniem o racjonalnym działaniu uczestników obrotu prawnego. Trudno bowiem zakładać, że pozwana godziła się na to, że może dojść do takiej sytuacji, że wynagrodzenie pełnomocnika pochłonie gro uzyskanych z egzekucji środków – wyjaśnił Sąd Apelacyjny oddalając apelację Olgierda L.

Wyrok jest prawomocny.

Olgierd L. wniósł do sądu powództwo o zasądzenie od swojej klientki Teresy W. 80 tys. 730 zł wraz z ustawowymi odsetkami tytułem części wynagrodzenia za świadczone na rzecz pozwanej usługi prawne. Zdaniem pozwanej powództwo było całkowicie nieuzasadnione, gdyż zapłaciła już pełnomocnikowi to, co wynikało z zawartej między nimi umowy zlecenia. Radca miał reprezentować klientkę w sprawie o uznanie czynności prawnej (sprzedaż nieruchomości) za bezskuteczną w stosunku do niej. Pierwotnie umowa była ustna, później strony ją spisały i uzgodniły, że w przypadku wygrania sprawy Olgierdowi L. przysługiwać będzie wynagrodzenie w postaci zasądzonych przez sąd kosztów zastępstwa procesowego oraz wynagrodzenie w wysokości 50 proc. netto kwoty należności głównej po uzyskaniu środków.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe