PE chce kontrolować demokrację w krajach członkowskich

Europarlament chce dorocznego sprawdzania stanu praworządności we wszystkich państwach Wspólnoty. Krytycy mówią: to naruszanie ich suwerenności.

Aktualizacja: 26.10.2016 06:28 Publikacja: 25.10.2016 20:03

Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans (z lewej) i przewodniczący europarlamentu Martin Schu

Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans (z lewej) i przewodniczący europarlamentu Martin Schulz są za badaniem praworządności w krajach UE. Ten pierwszy wątpi jednak, czy metoda proponowana przez parlament jest dobra.

Foto: Komisja Europejska

Korespondencja z Brukseli

Eurodeputowani zdecydowaną większością głosów przyjęli we wtorek rezolucję wzywającą Komisję Europejską do stworzenia mechanizmu oceny stanu poszanowania demokracji, praworządności i praw podstawowych w państwach członkowskich UE. Za jej przyjęciem głosowało 405 posłów, 171 było przeciw, 39 wstrzymało się od głosu.

Przeciw była europejska prawica, w tym PiS, za – lewica i centrum, w tym większość Europejskiej Partii Ludowej, do której należą PO i PSL. Z tym że akurat te dwa ugrupowania się wahały. Cała delegacja PSL w sile trzech eurodeputowanych wstrzymała się od głosu. Podobnie zachowało się pięciu z 14 obecnych na sali eurodeputowanych PO, reszta opowiedziała się za rezolucją.

– Wyposażyliśmy Unię Europejską w instrumenty konieczne, by egzekwować przestrzeganie zasad we wszystkich innych dziedzinach: w polityce konkurencji, współpracy policji i wymiarów sprawiedliwości, polityce zagranicznej, ale nasze podstawowe wartości nie są chronione żadnymi instrumentami, które byłyby wystarczająco silne, by zapewnić, że te wartości są przestrzegane w całej Unii Europejskiej – powiedziała posłanka sprawozdawczyni Sophie in 't Veld reprezentująca holenderskich liberałów.

Dlatego zaproponowała, żeby co roku Komisja Europejska oceniała praworządność w państwach członkowskich. Miałaby w tym pomagać komisja 28 ekspertów mianowanych przez parlamenty narodowe krajów UE. Dokładne kryteria i procedury miałaby przygotować Bruksela, ale parlament chce, żeby ocena była doroczna i dotyczyła wszystkich krajów.

– Mechanizm ma mieć charakter prewencyjny, a nie być odpowiedzią na kryzys, jak ten w Polsce – stwierdziła in 't Veld.

Na sali obrad w Strasburgu nie ukrywano, że pomysł jest odpowiedzią na wydarzenia w Polsce i na Węgrzech. Przeciwko naszemu krajowi jest prowadzone postępowanie o naruszenie praworządności w związku z paraliżem Trybunału Konstytucyjnego, przeciwko Węgrom nigdy go nie uruchomiono, ale Bruksela innymi sposobami krytykowała rząd Viktora Orbána i w kilku sprawach przekonała go do zmiany stanowiska.

Zwolennicy rezolucji podkreślali jednak, że nie jest ona wymierzona w nowe państwa członkowskie UE. – Mamy też problemy we Francji i Hiszpanii, w przeszłości mieliśmy we Włoszech pod rządami Berlusconiego – mówiła liderka Zielonych Ulrike Lunacek. A Sophie in 't Veld podkreślała, że właśnie nowy mechanizm pozwoli na uniknięcie zarzutów o stronniczość. Bo Komisja będzie musiała ocenić każdy kraj według tych samych kryteriów.

Przeciwnicy tego pomysłu zwracali jednak uwagę, że UE nie ma kompetencji w tym zakresie i niebezpiecznie narusza suwerenność państw członkowskich. Bo choć demokracja, praworządność i prawa człowieka należą do tzw. kryteriów kopenhaskich, czyli są warunkiem wejścia do Unii, to potem nikt już nie kontroluje ich przestrzegania.

Krytycy mieli też wątpliwości, czy kontrola w ogóle przyniesie rezultaty. – Lepszy byłby dobrowolny dialog. Proponowany mechanizm ma charakter arbitralny, nadzorczy, permanentny i stwarza ryzyko subiektywnej interpretacji – powiedział Kazimierz Ujazdowski, eurodeputowany PiS. Inny polityk tej partii Zdzisław Krasnodębski krytykował pomysł stworzenia komitetu ekspertów. – Demokrację zastępuje się lewicową merytokracją – stwierdził.

Na apel europarlamentu musi teraz odpowiedzieć Komisja Europejska. Jej wiceprzewodniczący Frans Timmermans zapowiedział, że przeanalizuje go dokładnie, ale już teraz wyraził zasadnicze wątpliwości. Sam Timmermans jest wielkim zwolennikiem badania praworządności państw członkowskich, bo uważa, że wartości są spoiwem Unii. W pomyśle Parlamentu Europejskiego widzi jednak wady, o których częściowo mówił też, choć innymi słowami, Krasnodębski. – Tworząc komitet ekspertów, ryzykujemy brak legalności i odpowiedzialności – tłumaczył Timmermans.

Nie uznał za konieczne dorocznych przeglądów i wskazał, że Komisja ma instrument oceniania praworządności (ten stosowany przeciw Polsce). Wyraził równie obawę, że tworzenie nowego mechanizmu wywołałoby długą dyskusję, która wcale nie musiałaby zakończyć się sukcesem. Bo do tego potrzebna byłaby też zgoda unijnej Rady, czyli państw członkowskich.

Timmermans odpowiedzialny jest za trwającą procedurę przeciw Polsce. W lipcu uruchomił jej drugi etap i zaapelował do rządu o zmiany w funkcjonowaniu TK. Rząd ma czas do 27 października na odpowiedź. Premier Beata Szydło zapowiedziała, że terminu dotrzyma.

Korespondencja z Brukseli

Eurodeputowani zdecydowaną większością głosów przyjęli we wtorek rezolucję wzywającą Komisję Europejską do stworzenia mechanizmu oceny stanu poszanowania demokracji, praworządności i praw podstawowych w państwach członkowskich UE. Za jej przyjęciem głosowało 405 posłów, 171 było przeciw, 39 wstrzymało się od głosu.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762