Holandia: ostrożnie z integracją UE

Wspólnoty dwóch prędkości nie chce premier Mark Rutte. Popiera go kilka krajów UE. Za cichą zgodą Berlina?

Aktualizacja: 10.03.2018 19:40 Publikacja: 09.03.2018 23:01

Jeśli Mark Rutte przeforsuje swoje europejskie pomysły, Angela Merkel raczej nie będzie niezadowolon

Jeśli Mark Rutte przeforsuje swoje europejskie pomysły, Angela Merkel raczej nie będzie niezadowolona.

Foto: AFP

Pomysły premiera Marka Ruttego popierają Szwecja, Dania i Finlandia, a także Estonia, Litwa i Łotwa oraz Irlandia. Małe kraje zaniepokojone dominacją w Unii Francji i Niemiec.

– Do tej pory to Wielka Brytania pełniła rolę przywódcy państw, które nie chcą bardziej pogłębionej integracji, Ale wraz z brexitem tylko Holandia mogła przejąć tę rolę, bo jest jedynym wystarczająco dużym państwem podzielającym punkt widzenia Londynu – mówi „Rzeczpospolitej" Adrian Schout, ekspert ds. europejskich w Holenderskim Instytucie Spraw Międzynarodowych Clingendael.

Już w czerwcu Francja i Niemcy chcą przy wsparciu Komisji Europejskiej przedstawić plan budowy Europy dwóch prędkości z coraz bardziej zintegrowaną strefą euro. Jednak w miniony piątek właśnie w Berlinie Rutte wygłosił programowe przemówienie, w którym przedstawił zupełnie inną wizję zjednoczonej Europy.

– Unia nie musi być pędzącym w kierunku federalizacji pociągiem, którego nie da się zatrzymać. Sposobem na pomnażanie bogactwa nie jest tworzenie nowych funduszy ratunkowych w Unii, dodrukowanie pieniędzy, lecz reformy strukturalne i zdrowe finanse publiczne. Oczywiście zawsze będzie istniał silny związek między Francją i Niemcami. Ma on potężne znaczenie symboliczne. Ale jednocześnie nie żyjemy we francusko-niemieckiej Europie. Nie chodzi tu o dogadanie się Macrona i Merkel, ale o to, jak w gronie 27 krajów uzgodnimy naszą przyszłość – tłumaczył.

Przeciwko podatkowi

Rutte, przywódca Partii Wolności i Demokracji (VVD), jest tym liberalnym przywódcą w Unii, który najdłużej pozostaje u władzy. Jednak w wyborach w marcu ubiegłego roku jego ugrupowanie uzyskało tylko 21,5 proc. głosów i potrzeba było długich negocjacji, aby uzgodnić nową większość rządową.

– We wszystkich krajach Unii mamy głęboko podzielone społeczeństwa. Mniej więcej połowa elektoratu jest przeciwna integracji. Nie można więc narzucać odgórnie większych kompetencji dla Brukseli, jak chce to zrobić Macron, bo taka strategia może się skończyć katastrofą. Rutte nie jest więc przeciwnikiem Unii, lecz chce, aby to była Europa budowana inteligentnie – mówi Adrian Schout.

Plan forsowany przez Ruttego oznacza przede wszystkim zablokowanie lansowanego przez szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera pomysłu ustanowienia nowego podatku europejskiego, z którego finansowany byłby w dużej mierze budżet strefy euro. Holender odrzuca także pomysł uwspólnotowienia długu i ustanowienia odrębnego ministra finansów dla krajów unii walutowej.

Ostrzeżenie z Włoch

Ale holenderski premier idzie jeszcze dalej. Bo jego zdaniem należy przekształcić europejski mechanizm stabilizacyjny w europejski fundusz walutowy, niezależną od polityków instytucję, która zajmowałaby się egzekwowaniem wymogów unii walutowej (np. limitu deficytu budżetowego) i udzielaniem ewentualnej pomocy krajom, którym grozi bankructwo. To oznaczałoby jednak odebranie Komisji Europejskiej fundamentalnych kompetencji.

– W tych sprawach nie można kierować się względami politycznymi – oświadczył Rutte, dając do zrozumienia, że w jego oczach Bruksela nie potrafiła skutecznie egzekwować unijnych reguł budżetowych wobec takich krajów jak Grecja, Włochy czy nawet Francja. To ocena, którą podzielają nie tylko państwa „holenderskiej koalicji", lecz również większość pozostałych płatników netto do budżetu Unii, jak na przykład Austria. Obawy o to, że trzeba znacznie skuteczniej egzekwować unijne regulacje, wzmocniły wyniki niedzielnych wyborów we Włoszech, w których sukces odniosły ugrupowania populistyczne.

– Wszyscy zadają sobie pytanie, czy inicjatywa Rutte to bunt przeciw Merkel, czy raczej inicjatywa, która jest z nią jakoś koordynowana. Z powodu koalicji z SPD kanclerz musi oficjalnie wspierać pomysły Macrona. Ale z drugiej stronie nie może zapomnieć o konserwatywnym skrzydle CDU oraz o samej CSU, które odrzucają pomysł przejęcia odpowiedzialności przez Niemcy za cudze zobowiązania. Jeśli z powodu oporu Rutte nie da się tego pomysłu przeforsować, Merkel nie będzie płakać – uważa Adrian Schout.

Innym sygnałem, że „holenderska koalicja" może mieć błogosławieństwo Berlina, jest przystąpienie do niej krajów bałtyckich. Do tej pory z powodu obaw przed Rosją żaden z nich nie szedł na otwartą konfrontację z Niemcami, czyli największym krajem Unii.

Plan Ruttego idzie jednak dalej niż tylko torpedowanie pomysłów Macrona. Postuluje, żeby w przypadku, gdyby Bruksela była zmuszona do ratowania przed bankructwem któryś z krajów Wspólnoty, ewentualne straty ponosili także prywatni wierzyciele. To ma skłonić inwestorów do większej ostrożności w pożyczaniu pieniędzy. Holenderski premier chce także wzmocnić równą konkurencję na jednolitym rynku oraz opracować prawdziwie zintegrowaną politykę azylową krajów Unii.

Pomysły premiera Marka Ruttego popierają Szwecja, Dania i Finlandia, a także Estonia, Litwa i Łotwa oraz Irlandia. Małe kraje zaniepokojone dominacją w Unii Francji i Niemiec.

– Do tej pory to Wielka Brytania pełniła rolę przywódcy państw, które nie chcą bardziej pogłębionej integracji, Ale wraz z brexitem tylko Holandia mogła przejąć tę rolę, bo jest jedynym wystarczająco dużym państwem podzielającym punkt widzenia Londynu – mówi „Rzeczpospolitej" Adrian Schout, ekspert ds. europejskich w Holenderskim Instytucie Spraw Międzynarodowych Clingendael.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia