Odsiecz Wiednia w wykonaniu Viktora Orbána

Premier Węgier pragnie zacieśnienia kontaktów z Austrią, gdzie dokonał się ostry zwrot na prawo.

Aktualizacja: 31.01.2018 17:00 Publikacja: 30.01.2018 18:27

Premier Viktor Orbán w czasie wtorkowego spotkania z kanclerzem Sebastianem Kurzem

Premier Viktor Orbán w czasie wtorkowego spotkania z kanclerzem Sebastianem Kurzem

Foto: AFP

Moja podróż do Wiednia ma służyć obronie Węgier i Austrii – oświadczył premier Viktor Orbán przed poniedziałkową podróżą. Przybył pociągiem jak zwykły obywatel. Takie obrazy przydadzą się zapewne w rozpoczynającej się parlamentarnej kampanii wyborczej.

Podobnie jak spotkanie z szefem populistyczno-prawicowej Austriackiej Partii Wolnościowej (FPÖ) Heizem-Christianem Strache, obecnie wicekanclerzem, oraz byłym kandydatem tej partii na prezydenta Norbertem Hoferem. FPÖ wywodząca się w prostej linii z ugrupowania Jörga Haidera jest traktowana z nieskrywaną niechęcią w wielu europejskich stolicach.

Orbán i jego Fidesz zawsze utrzymywał z nią kontakty i kilka lat temu w czasie jego ostatniego pobytu w Wiedniu do spotkania ze znajdującym się w opozycji Strachem nie doszło jedynie na prośbę strony rządowej.

Premier Orbán nie zabiegał w przeszłości o pogłębianie relacji z Austrią. Wiedeńska „Die Presse" wypomniała mu właśnie, że nazwał Austrię „ niemiecką prowincją". Cytowany obecnie przez dziennik jeden z współpracowników Orbána tłumaczył, że czasy te należą już do przeszłości i Berlin nie może już dyktować Wiedniowi, co ma robić.

Czasy się zmieniły, bo w wyniku październikowych wyborów FPÖ jest partnerem koalicyjnym w rządzie Sebastiana Kurza z (Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP) i jej poglądy dotyczące zamurowania granic przed imigrantami nie różnią się niczym od ideologii Viktora Orbána.

W końcu lęk przed imigracją i deklaracje Orbána o postępującej dechrystianizacji Europy w wyniku inwazji muzułmańskich imigrantów są obok nienawiści rządu i Fideszu do postaci Georga Sorosa, zasadniczymi tematami publicznej dyskusji na Węgrzech.

Nie ma dnia, aby sprawy nie pojawiały się w mediach i aby nie zabierali w tej sprawie głosu politycy. Soros występuje jako zwolennik imigracji, który za pośrednictwem swej fundacji dąży do likwidacji chrześcijańskiej cywilizacji w Europie.

W parlamencie trwa właśnie debata nad tym, czy nie byłoby celowe wprowadzenie zakazu wjazdu na Węgry dla 87-letniego biznesmena i filantropa pochodzenia węgierskiego. Nieprzypadkowo pakiet ustaw antyimigracyjnych nosi nazwę Stop Soros, a na plakatach kampanii reklamowej rządu w sprawie imigracji widniała podobizna Sorosa oraz napis: „Nie pozwólmy, aby Soros śmiał się ostatni".

W takiej atmosferze wybuchła polityczna bomba w postaci informacji, że rząd Fideszu przyjął jednak w ostatnich latach co najmniej 1,3 tys. imigrantów, udzielając im azylu oraz prawa pobytu. To o 100 osób więcej, niż wynikało z unijnej kwoty relokacji uchodźców z 2015 roku. – Większość z tych ludzi opuściła już Węgry, udając się do innych państw UE. W końcu rząd twierdził, że jest przeciwny narzucaniu Węgrom kwot imigracyjnych przez Brukselę, co nie wyklucza dobrowolności w przyjmowaniu uchodźców – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Zoltan Kottacs z prorządowego dziennika „Magyar Idok".

Co ciekawe, jeżeli wierzyć informacjom belgradzkiego dziennika „Danas", od pewnego czasu co dnia granicę serbsko-węgierską przekracza dwóch uchodźców. W Serbii na wjazd na Węgry czeka co najmniej 4 tys. imigrantów.

Wszystko to dzieje się w warunkach kampanii wyborczej. Elekcja odbędzie się z początkiem kwietnia i nie od dzisiaj wiadomo, że jej wynik jest przesądzony. Z ostatnich sondaży wynika, że partia Orbána Fidesz może liczyć na 54 proc. głosów. Skrajnie prawicowy Jobbik na kolejne 13 proc. Pozostałe ugrupowania muszą się zadowolić jednocyfrowym poparciem z wyjątkiem być może Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP), która może uzyskać nieco ponad 10 proc. Viktor Orbán nie musi się więc martwić o wynik, co najwyżej o to, w jakim stopniu zdruzgotana zostanie opozycja.

– Strategia premiera jest mieszanką idei o szkodliwości globalizacji, zagrożeniu płynącym ze świata zewnętrznego oraz nacjonalizmu. Do tego dochodzi zmieniona ordynacja wyborcza dająca dodatkową przewagę najsilniejszemu ugrupowaniu, kontrolowane przez rząd media oraz pieniądze. To aż nadto, aby utrzymać władzę – mówi „Rzeczpospolitej" Peter Balazc, były szef węgierskiej dyplomacji.

Moja podróż do Wiednia ma służyć obronie Węgier i Austrii – oświadczył premier Viktor Orbán przed poniedziałkową podróżą. Przybył pociągiem jak zwykły obywatel. Takie obrazy przydadzą się zapewne w rozpoczynającej się parlamentarnej kampanii wyborczej.

Podobnie jak spotkanie z szefem populistyczno-prawicowej Austriackiej Partii Wolnościowej (FPÖ) Heizem-Christianem Strache, obecnie wicekanclerzem, oraz byłym kandydatem tej partii na prezydenta Norbertem Hoferem. FPÖ wywodząca się w prostej linii z ugrupowania Jörga Haidera jest traktowana z nieskrywaną niechęcią w wielu europejskich stolicach.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia