Michael Stabenow na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung" ostrzega czytelników, by nie dali się zwieść uprzejmym sloganom po spotkaniu Jean-Claude'a Junckera z premierem Mateuszem Morawieckim ani zwolnieniem kilku szczególnie krytycznych wobec UE ministrów konserwatywnego rządu. „W sporze o reformę polskiego wymiaru sprawiedliwości Warszawa najwidoczniej nie jest gotowa do ustępstw" – stwierdza autor.
Należy się obawiać, że pomimo wsparcia ze strony wielu rządów krajów UE, Komisja Europejska znajduje się w mniej korzystnym położeniu (niż Polska) - pisze niemiecki dziennikarz przyznając, że krytycy władz w Warszawie stoją przed poważnym dylematem. „Nie wolno im pogodzić się z tym, że w jednym z krajów UE poprzez rzekomą reformę sądownictwa, która przekazuje rządzącej partii daleko idące kompetencje przy obsadzaniu stanowisk sędziowskich, naruszana jest zasada trójpodziału władz. Z drugiej strony partnerom z UE nie pozostaje nic innego niż głośne, lecz bezzębne skargi na to postępowanie" – czytamy w „FAZ". „Pomimo tego Komisja, Parlament Europejski i rządy krajów unijnych muszą utrzymać presję na Warszawę" - pisze Stabenow wyrażając nadzieję, że pewne wyniki może przynieść uzależnienie unijnych funduszy od postawy wobec fundamentalnych zasad UE.
„Wieczór bez obrażania się”
Sceptyczny wobec zbliżenia Polski i Unii Europejskiej jest też dziennik „Sueddeutsche Zeitung". W relacji zatytułowanej "Wieczór bez obrażania się" Daniel Broessler pisze, że KE i polski premier porozmawiali ze sobą w "przyjaznej" atmosferze, lecz merytoryczne konflikty pozostały nierozwiązane.
Juncker i Frans Timmermans odnieśli wrażenie, że z Morawieckim można rozmawiać - zaznacza Broessler i dodaje: "To coś nowego, ponieważ z poprzedniczką Morawieckiego, Beatą Szydło wydawało się to niemożliwe i bezcelowe". W końcu lutego ma dojść do ponownego spotkania, do tego czasu spodziewane są "postępy", choć nie wiadomo, na czym miałyby polegać - pisze Broessler.