Na podstawie symulacji, chadecy z socjalistami w nowym PE mogą liczyć na 325 mandatów, co oznacza, że do posiadania większości brakuje im co najmniej 28 głosów - pisze Onet.pl. Instytut biorąc pod uwagę wyniki wyborów z 2014 r. oraz fakt opuszczenia Wspólnoty przez Wielką Brytanię (a zatem ich 73 przedstawicieli w izbie) zakłada, że udział europosłów EPL zmaleje o ponad 6 pkt proc. - z 32 do 25,7 proc., natomiast europosłów S&D o ponad 4 pkt proc. - z 24,9 do 20,4 proc.
Trzecią siłą, która może mieć decydujące znaczenie dla uformowania większości, ma szansę stać się Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE). Włoski think tank uważa, że francuska partia La Republique en marche! prezydenta Emmanuela Macrona przystąpi właśnie do liberałów, czym zapewni im kilkadziesiąt nowych głosów i znaczący wzrost udziału w PE - z 9,9 do 14,6 proc.
Poparcie rośnie też dla prawicowych partii zrzeszonych w dwóch eurosceptycznych grupach: Europy Wolności i Demokracji Bezpośredniej (EFDD) oraz Europy Narodów i Wolności (ENL).
Według instytutu w nowym europarlamencie konserwatyści z EKR byliby dopiero siódmą siłą. Jednak biorąc pod uwagę zmiany w kodeksie wyborczym, polska partia rządząca, która będzie dominować w grupie po odejściu brytyjskich Torysów, może zyskać nawet 7 dodatkowych mandatów, niż wynikałoby to z dotychczasowych przepisów. Instytut im. Carlo Cattaneo nie wyklucza też, że do frakcji może przystąpić partia Fidesz Viktora Orbana, która obecnie zasila szeregi chadeków. W tej kadencji PE zasiada 11 przedstawicieli tego ugrupowania.
Autorzy symulacji bazowali na średniej sondaży przeprowadzonych w czerwcu przez główne instytuty badawcze w państwach członkowskich. Uwzględnili przy tym podstawy obowiązujących w nich systemów wyborczych. Think tank podkreśla jednocześnie, że czas, jaki pozostał do wyborów oraz ich drugoplanowe znaczenie, które odzwierciedla np. mała frekwencja w głosowaniu, może ten obraz znacząco odmienić.