"Rzeczpospolita": PO rekomendowała swoim europosłom by Pana nie poprzeć. Jak Pan to komentuje?
Zdzisław Krasnodębski: Odbieram to z żalem. Ale jednocześnie to głosowanie pokazało, że poparcie PO nie było potrzebne, by zostać wiceprzewodniczącym PE. To pokazuje ograniczony wpływ PO nawet na ich własną grupę polityczną. Bo Europejska Partia Ludowa mnie poparła, sam jej przewodniczący zapewniał mnie, że oficjalne stanowisko EPL jest za wsparciem mojej kandydatury. Argumenty stosowane przez PO w trakcie tego tygodnia pokazały, że nie chodziło wcale o Ryszarda Czarneckiego.
W takim razie o co chodziło PO?
Znaczna część polityków PO, znaczna część europosłów jest owładnięta jakimiś złymi emocjami wobec PiS. Oni – nie wszyscy – nie są w stanie w ogóle sobie wyobrazić polityków PiS pełniących jakiekolwiek funkcje. Nie tylko w PE, ale w ogóle polityce. To jest po prostu ślepa nienawiść. Co gorsza przenosi się to także na Polskę rządzoną przez PiS
Grzegorz Schetyna jednocześnie mówi, że nie chce wiązania praworządności ze środkami unijnymi. W pewnym sensie Schetyna mówi to, co PiS.