Pierwsza klęska Merkel w Unii

Niemcy rezygnują z forsowania w Brukseli mechanizmu podziału uchodźców między kraje zjednoczonej Europy. Poświęcą Schengen dla powstrzymania fali imigrantów?

Aktualizacja: 17.01.2016 20:11 Publikacja: 17.01.2016 17:58

Inne czasy, wrzesień 2015 roku. Kanclerz Angela Merkel i azylant w Berlinie

Inne czasy, wrzesień 2015 roku. Kanclerz Angela Merkel i azylant w Berlinie

Foto: AFP/DPA

Latem ubiegłego roku Angela Merkel wymusiła na pozostałych państwach Wspólnoty przyjęcie 160 tys. imigrantów starających się o azyl w UE. Aby plan kanclerz rzeczywiście rozwiązał problem Niemiec, liczba uchodźców objętych relokacją powinna jednak zostać radykalnie podwyższona. Jak podaje Komisja Europejska, w 2015 r. do Wspólnoty dotarło 1,5 mln osób podających się za uchodźców, z czego aż 1,1 mln osiedliło się w Niemczech. I problem nadal narasta.

– Mimo zimowej pogody każdego dnia do Unii przybywa około 3 tys. uchodźców. Jeśli nic z tym nie zrobimy, w tym roku znów przeszło milion imigrantów pojawi się we w Niemczech – mówi „Rz" jeden z najbliższych współpracowników przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska.

Mimo to nasz rozmówca przyznaje: nikt w Radzie UE nie dyskutuje już o rozbudowie programu rozprowadzenia uchodźców po krajach Wspólnoty. Nawet Niemcy przestały na to naciskać.

– Zróbmy jeden krok naraz. Nie ma co wybiegać zbytnio naprzód – mówi „Rz" Hardy Boeckle, rzecznik niemieckiego przedstawicielstwa przy UE.

Nie do przyjęcia

Berlin dał za wygraną przede wszystkim dlatego, że mechanizm podziału uchodźców okazał się niewypałem: w ciągu blisko pół roku udało się w ten sposób rozprowadzić niespełna 300 imigrantów. Ale jest też powód drugi: atmosfera polityczna w Europie związana z problemem uchodźców w ostatnich miesiącach bardzo się zmieniła.

– Opuszczają nas nawet najwierniejsi sojusznicy, jak Szwecja i Dania. W Radzie UE już prawie nikt nie popiera mechanizmu podziału uchodźców – przyznaje proszący o zachowanie anonimowości inny niemiecki dyplomata. I wymienia wśród krajów, które mogłyby poprzeć niemiecki plan, Austrię, Holandię, być może Belgię. No i oczywiście Włochy i Grecję, które są najbardziej zainteresowane przerzuceniem kłopotliwych imigrantów dalej na północ. To wszystko jednak za mało, aby zbudować w Radzie UE kwalifikowaną większość, która pozwoliłaby przeforsować dalsze rozprowadzenie uchodźców po Europie.

Swoje plany zmienia także Komisja Europejska. Jej szef Jean-Claude Juncker pod naciskiem Berlina próbował jeszcze jesienią wdrożyć plan automatycznego i obowiązkowego podziału między kraje Unii uchodźców wedle algorytmu uwzględniającego m.in. ludność, dochód narodowy czy poziom bezrobocia każdego kraju. W ten sposób, w miarę napływu kolejnych imigrantów do Niemiec, ich znaczna część byłaby kierowana do innych państw Unii, w tym Polski.

– To jest dla nas absolutnie nie do przyjęcia. Mówiliśmy o tym przed zamachami w Paryżu, ale od tej pory jest to jeszcze bardziej oczywiste – mówi „Rz" francuski dyplomata w Brukseli.

Sprawcami zamachów terrorystycznych w Paryżu 13 listopada ub.r., w których zginęło 130 osób, byli po części terroryści, którzy przedostali się do Europy właśnie jako uchodźcy. W tej sytuacji oddanie kontroli nad przepływem imigrantów urzędnikom w Brukseli jest dla francuskich władz niemożliwe. Tym bardziej że w wyborach regionalnych dwa miesiące temu Front Narodowy otrzymał spektakularne poparcie.

– Gdy drugi najbardziej wpływowy kraj Unii przyjmuje takie stanowisko, pomysł upada – przyznaje źródło w gabinecie Tuska.

Gdzie jest plan B

Czy Niemcy mają alternatywny plan na powstrzymanie fali uchodźców, która może wkrótce doprowadzić do destabilizacji sytuacji politycznej i gospodarczej kraju?

– Jeżeli szybko nie znajdziemy rozwiązania, niemieckie władze będą musiały przywrócić kontrolę na granicach, a to będzie niezwykle niebezpieczne dla dalszego istnienia Unii – ostrzegał w minionym tygodniu w Radzie UE minister finansów Wolfgang Schäuble. Zdaniem Junckera, jeśli zostanie zlikwidowane Schengen, pod znakiem zapytania stanie dalsze trwanie strefy euro, jednolitego rynku, samej integracji.

Niestety, demontaż przez Berlin swobody podróżowania już się zaczął.

– Od początku roku każdego dnia Niemcy odsyłają nam kilkuset uchodźców, którzy deklarowali chęć przedostania się dalej na północ, do Szwecji. Przyjmują tylko tych, którzy proszą o azyl w samej Republice Federalnej – mówi Johanna Mikl-Leitner, szefowa MSW Austrii.

W reakcji na niemiecką blokadę austriacki kanclerz Werner Faymann ogłosił w sobotę przywrócenie kontroli na granicach swojego kraju. To ten sam polityk, który w ub.r. podobną inicjatywę węgierskiego premiera Viktora Orbána porównał do Holokaustu.

Logika przywracania kontroli granicznych przypomina grę w domino, bo pierwsza z Schengen wycofała się tydzień temu Szwecja. Ten dziesięciomilionowy kraj przyjął tylko w minionych czterech miesiącach prawie 150 tys. imigrantów. W obawie, że sami zostaną zalani przez uchodźców, granicę zaraz po Szwedach zamknęli Duńczycy, a po nich częściowo Niemcy i Austriacy. Teraz w ich ślady poszła Słowenia.

W Brukseli przekonują jednak, że jest opracowywany alternatywny plan przezwyciężenia kryzysu uchodźców. Polega on na powołaniu do czerwca Europejskiej Straży Granicznej. Co prawda międzynarodowe konwencje nie pozwalają na odrzucenie imigrantów próbujących przedostać się do Europy, ale dzięki nowej wspólnotowej formacji powinni oni zostać skutecznie rejestrowani już w Grecji i Włoszech i jeśli okaże się, że nie ma podstaw do przyznania im azylu, odesłani do kraju pochodzenia.

– To będzie długi proces, bo wiele krajów nie chce przyjmować ponownie swoich obywateli, część to państwa upadłe. Próbujemy zawrzeć z krajami Afryki i Azji umowy o readmisji. Jest to jednak trudne – przyznaje źródło w gabinecie Tuska.

Fundamentalny element nowego planu powstrzymania imigrantów – przekonanie Turcji do lepszego kontrolowania swoich granic – także na razie nie wypalił: fala uchodźców do Europy nie ustępuje.

– Próbowaliśmy przekonać pozostałe kraje Unii do przejęcia bezpośrednio z obozów w Turcji, Jordanii i Libanie grupy 20 tys. uchodźców, ale na razie nie ma tu postępu – przyznaje Hardy Boeckle.

Współpraca przy budowie Europejskiej Straży Granicznej będzie jednym z najważniejszych punktów wizyty szefa niemieckiej dyplomacji Franka-Waltera Steinmeiera w Warszawie w tym tygodniu. O mechanizmie podziału imigrantów nie będzie już jednak mowy – mówią „Rz" niemieckie źródła dyplomatyczne.

Zobacz także:

Eurowizja bez Polski?

Latem ubiegłego roku Angela Merkel wymusiła na pozostałych państwach Wspólnoty przyjęcie 160 tys. imigrantów starających się o azyl w UE. Aby plan kanclerz rzeczywiście rozwiązał problem Niemiec, liczba uchodźców objętych relokacją powinna jednak zostać radykalnie podwyższona. Jak podaje Komisja Europejska, w 2015 r. do Wspólnoty dotarło 1,5 mln osób podających się za uchodźców, z czego aż 1,1 mln osiedliło się w Niemczech. I problem nadal narasta.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia