Po Kolonii Niemcy nie będą już takie same

Sylwestrowe wydarzenia w kilku niemieckich miastach zmienią gruntownie debatę na temat uchodźców. Będzie mniej politycznej poprawności.

Aktualizacja: 08.01.2016 06:26 Publikacja: 07.01.2016 17:49

Po Kolonii Niemcy nie będą już takie same

Foto: AFP

„Rząd bez koncepcji, samorządy na granicy możliwości, społeczeństwo zdezorientowane – i do tego jeszcze Kolonia" – pisał w czwartek berliński dziennik „Der Tagesspiegel". Takie słowa oznaczają, że długo jeszcze nie minie szok, jaki wywołały w Niemczech sylwestrowe wydarzenia w Kolonii, Hamburgu i Düsseldorfie. Policji w Kolonii udało się ustalić 16 sprawców ataków seksualnych i rabunkowych na kobiety w okolicach dworca.

Poszukiwania większości z nich trwają. W Hamburgu nie wszczęto jeszcze ani jednego śledztwa. Prasa jest pełna oburzenia, które kieruje jednak coraz częściej pod adresem policji.

Tymczasem politycy starają się nie wiązać tych wydarzeń z kryzysem wywołanym w Niemczech przez niekontrolowany napływ imigrantów, którzy w liczbie 1,1 mln przekroczyli w minionym roku granice Niemiec. Jest to wyraz nie tylko poprawności politycznej ale i obawy przed konsekwencjami w postaci odwetowych akcji ze strony niemieckich ekstremistów podkładających ogień w schroniskach dla imigrantów. Wyjątkiem są politycy bawarskiej CSU, którzy domagają się deportacji sprawców sylwestrowych ataków. O ile są nimi uchodźcy.

Niemieckie media publikują oceny prasy z całego świata na temat tego, co wydarzyło się w sylwestrową noc, i z pewnym zdumieniem konstatują, że zagraniczne media łączą te wydarzenia z falą uchodźców, jak czyni to brytyjski „Guardian" czy „New York Times". Szczególnie oskarżycielsko zabrzmiała opinia węgierskiego dziennika „Magyar Idők" prezentowana przez „Süddeutsche Zeitung", iż w Niemczech powstało coś w rodzaju „medialnego Stasi" czyniącego media ślepymi na wydarzenia dotyczące „ukochanych przybyszów".

Tym sposobem Węgrzy oskarżani w Niemczech o brak humanitarnej postawy wobec uchodźców reagują na wezwania bawarskich polityków o deportacji uchodźców, ale i na ich oskarżenia pod adresem niemieckich mediów. – Mamy do czynienia z kartelem milczenia i źle rozumianą ostrożnością – mówi Andreas Scheuer, sekretarz generalny bawarskiej CSU, oskarżając media o unikanie tematów świadczących o niezgodnych z prawem zachowaniach imigrantów w Niemczech. Miał na myśli nie tylko zachowanie ZDF, drugiego programu telewizji publicznej, która zrezygnowała w poniedziałek z emisji programu na ten temat, mimo zebranego materiału.

– Takie wydarzenia jak w Kolonii są dokładnie tym, przed czym przestrzega od co najmniej roku Pegida. To samo czyni AfD, które to partie mogą teraz liczyć na gwałtowny wzrost popularności – twierdzi prof. Werner Patzelt, politolog obserwujący od samego początku działania tych organizacji.

Jego zdaniem wydarzenia te zmienią dogłębnie sposób, w jakim prowadzona jest w Niemczech dyskusja publiczna na temat integracji i uchodźców. – Do tej pory działała bez wątpienia pewna blokada medialna dotycząca zachowań imigrantów naruszających kulturowe tradycje – mówi Patzelt. To nic innego jak wyraz poprawności politycznej obowiązującej w Niemczech w przestrzeni publicznej od dawna. – W prywatnych rozmowach Niemcy prezentują zgoła odmienne poglądy niż w czasie badań opinii społecznej, starając się za wszelką cenę uniknąć kwalifikacji do obozu prawicowych nacjonalistów – tłumaczy prof. Klaus Schroeder z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.

Tymczasem nadal nie wiadomo do końca, jakie okoliczności doprowadziły do wydarzeń w sylwestrową noc. Grupy młodych ludzi z imigranckimi korzeniami gromadziły się od dawna w czasie weekendów wokół dworców dużych miast, jak w Düsseldorfie czy Kolonii.

Nie brakowało wśród nich złodziei, którzy tworzyli sztuczny tłok wokół wybranych ofiar, ograbiając je z cennych przedmiotów. W sylwestra doszło do ataków na niespotykaną do tej pory skalę. „Kobiety przedzierały się w dosłownym znaczeniu przez szpaler mężczyzn znajdujących się pod wpływem alkoholu, w sposób, którego nie można opisać" – czytamy w raporcie kolońskiej policji, do którego dotarł w czwartek tygodnik „Der Spiegel". Obrabowane i upokorzone zalewały się łzami już na terenie dworca, ale mało kto zwracał na nie uwagę, gdyż panował tam trudny do opisania chaos. Do tej pory na policję w Kolonii wpłynęły dwa oskarżenia o gwałt oraz ponad 120 doniesień o przestępstwie, z czego dwie trzecie dotyczą molestowania seksualnego. Szef polskiego MSZ zwrócił się do miemieckich władz z pytaniem czy wśród ofiar nie było Polek.

„Rząd bez koncepcji, samorządy na granicy możliwości, społeczeństwo zdezorientowane – i do tego jeszcze Kolonia" – pisał w czwartek berliński dziennik „Der Tagesspiegel". Takie słowa oznaczają, że długo jeszcze nie minie szok, jaki wywołały w Niemczech sylwestrowe wydarzenia w Kolonii, Hamburgu i Düsseldorfie. Policji w Kolonii udało się ustalić 16 sprawców ataków seksualnych i rabunkowych na kobiety w okolicach dworca.

Poszukiwania większości z nich trwają. W Hamburgu nie wszczęto jeszcze ani jednego śledztwa. Prasa jest pełna oburzenia, które kieruje jednak coraz częściej pod adresem policji.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762