Ostatni zmasowany cyberatak typu ransomware (polegający na zaszyfrowaniu danych użytkownika i żądaniu okupu za ich odblokowanie), który od piątku paraliżuje firmy w różnych krajach, przypomina o rosnącym zagrożeniu działaniami hakerów. Do tego w przyszłym roku wchodzi w życie unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO), które za wyciek danych wprowadzi możliwość nakładania na firmy sankcji sięgających nawet 20 mln euro lub 4 proc. całkowitego rocznego światowego obrotu przedsiębiorstwa z poprzedniego roku obrotowego. Ataki hakerskie będą mogły więc mieć dla przedsiębiorstw jeszcze groźniejsze konsekwencje, niż mają obecnie.
Polisa jak od ognia
Każde nowe zagrożenia to dla ubezpieczycieli szansa na wprowadzanie polis, które przed tymi ryzykami chronią. Tak jest też tym razem. Coraz więcej ubezpieczycieli wprowadza cyberpolisy do swojej oferty.
Na polskim rynku sprzedażą polis od ryzyk cybernetycznych zajmuje się pięciu ubezpieczycieli, ale w najbliższym czasie pojawią się kolejne dwie oferty. PZU zamierza sprzedawać cyberpolisy dla korporacji, a Axa dla średnich firm. – Ubezpieczenia cyber znajdują się coraz częściej na szczycie zainteresowań branży. Polski rynek jest na wstępnym etapie rozwoju tego produktu, jednak cyfryzacja życia zarówno codziennego, jak i biznesowego, nie pozwoli ubezpieczeniom pozostać w miejscu – podkreśla Bartłomiej Lewandowski, ekspert zajmujący się polisami cyber w AIG.
Jak tłumaczy Maciej Tymusz, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży korporacyjnej PZU, prawdopodobieństwo, że polska firma padnie ofiarą ataku hakerskiego, jest dziś kilkukrotnie wyższe niż to, że ulegnie pożarowi, a potrzeby posiadania polisy od ognia od dawna nikt nie kwestionuje.
Tymczasem przedsiębiorstwa ciągle nie dostrzegają potrzeby kupowania kosztownej ochrony.