Niedawno Sąd Najwyższy rozstrzygał kwestię odpowiedzialności przedsiębiorstwa energetycznego za porażenie prądem nastolatka, gdy częściowo przyczynił się on do powstania szkody, jednak głównym powodem wypadku było nieprawidłowe zabezpieczenie czynnego urządzenia elektrycznego.
12-letni mieszkaniec jednego z dolnośląskich miasteczek, popisując się przed kolegami i młodszą siostrą, ponad 10 lat temu zdecydował się wspiąć na podłączoną do linii energetycznej stację transformatorową. Nie była ona w żaden sposób ogrodzona, a o niebezpieczeństwie porażenia prądem informowały jedynie tabliczki ostrzegawcze. Chłopiec został porażony prądem na wysokości 3,5 m nad ziemią, po czym spadł z transformatora. W wyniku tego wypadku, mimo wielomiesięcznej rehabilitacji został na całe życie inwalidą.
Ubezpieczyciel uznał, że nastoletni poszkodowany był świadomy niebezpieczeństw wynikających z zabaw na urządzeniach elektrycznych, a więc znacząco przyczynił się do powstania szkody, w związku z czym wypłacił mu zaledwie niespełna 14 tys. zł odszkodowania. Rodzina chłopca nie była usatysfakcjonowana tą kwotą i wytoczyła powództwo, żądając zapłaty około 250 tys. zł.
W I instancji zasądzono odszkodowanie w wysokości 111 tys. zł. Od tego wyroku wniesione zostało odwołanie, ale sąd II instancji zdecydował o oddaleniu apelacji.
Sąd Najwyższy (sygn. akt V CSK 355/17) natomiast uchylił wyroki sądów obu instancji i zasądził dla poszkodowanego kwotę 173,5 tys. zł wraz z ustawowymi odsetkami, a w pozostałym zakresie oddalił powództwo. W uzasadnieniu wskazano, że co prawda od nastolatków można wymagać rozumienia w pewnych zakazów oraz ostrzeżeń, jednak dzieci w tym wieku nie muszą być w pełni świadome zagrożeń wynikających z działania elektryczności.