Zmiany sprowadzają się do tego, że tylko nieco ponad jedna trzecia bagażu podręcznego wnoszonego przez pasażerów będzie mogła się znaleźć na pokładzie. Zasady już obowiązują w Ryanairze. Nowością jest ich restrykcyjne egzekwowanie, bo linia dotychczas dość liberalnie podchodziła do wymiarów i wagi bagażu podręcznego. W Wizz Airze zmiany zostaną wprowadzone 29 października, czyli z końcem sezonu letniego.
Zmiany z haczykiem
W przypadku Wizz Aira bezpłatny bagaż będzie miał wymiary 55 × 40 × 23 cm, czyli może być dwa razy większy niż dotychczas. Waga ma być taka sama jak w Ryanairze – 10 kg. Ale linia postanowiła jednocześnie zrobić ukłon w stronę pasażerów – wszyscy, którzy już zapłacili za większy bagaż podręczny w podróżach po 29 października, otrzymają zwrot opłaty, i to w wysokości 120 proc. wpłaconych pieniędzy.
Dlaczego Wizz Air zdecydował się na zmianę polityki? – Bo takie były sugestie pasażerów – powiedział „Rzeczpospolitej" Josef Varadi, prezes linii. – A my ich zawsze słuchamy.
Zmiany w polityce bagażowej dwóch z trzech największych linii operujących w Polsce jednak mają haczyk. Gwarancją wniesienia bagażu na pokład jest wykupienia usługi Priority Pass. W Wizz Airze ma ona kosztować 5–15 euro, w Ryanairze już kosztuje 6–15 euro, zależnie od obłożenia trasy. Irlandzka linia z dodatkowych opłat, właśnie takich jak m.in pierwszeństwo wejścia na pokład, skasowała w ubiegłym roku 1,982 mld dolarów co – jak wynika z raportu Ideaworks Company – przyniosło 26,8 proc. wszystkich przychodów. W przypadku Wizz Aira udział usług dodatkowych sięga prawie 40 proc. Przy tym wyraźnie widać, że linie robią się coraz bardziej pomysłowe w kasowaniu pieniędzy od pasażerów. Pięć lat temu w przypadku Ryanaira przychody z tego tytułu były niższe o 5,3 pkt proc., w przypadku Wizz Aira – o prawie 12 pkt proc.