Popularna firma kojarząca kierowców z pasażerami od początku swojej działalności wzbudziła liczne kontrowersje i protesty w różnych krajach na całym świecie. Teraz Dania postanowiła zahamować postępujący proceder, który zmienia tradycyjne zasady na rynku taksówkarskim. Lokalne związki taksówkarzy i niektórzy politycy ostro zaprotestowali przeciwko nieuczciwej konkurencji, jaką stwarza Uber, który nie wymaga od swoich kierowców posiadania żadnych licencji, które są obligatoryjne dla pracowników firm taksówkarskich.
Duński rząd zamierza wprowadzić więc nowe przepisy, które obowiązywać będą wszystkich kierowców świadczących usługi przewozowe – w tym pracowników Ubera. Zgodnie z nowymi regulacjami, kierowcy podczas wykonywania pracy będą mieli obowiązek posiadania w samochodzie taksometru, czujników wagi siedzenia każdego pasażera oraz kamery. Amerykańska firma odpowiedziała na tę decyzję stanowczo – nie zamierza dostosować się do nowych warunków. Z dniem 18 kwietnia 2017 r. zakończy więc swoją działalność w tym kraju.
Jak podaje firma z San Francisco, obecnie w Danii zatrudnia około 2 tys. kierowców, a z aplikacji w tym kraju korzysta 300 tys. użytkowników. Uber działa tam od niedawna – niecałe trzy lata.
- Jeżeli mielibyśmy wznowić naszą działalność w Danii, proponowane regulacje musiałyby się zmienić. Będziemy kontynuować nasze rozmowy z rządem w nadziei, że zaktualizuje te przepisy i umożliwi Duńczykom czerpanie korzyści z takich nowoczesnych technologii, jak Uber - poinformowała firma w oficjalnym oświadczeniu.
Uber zapewnił również, że pomoże swoim kierowcom przemieścić się na inne stanowiska i będzie dalej prowadzić swój oddział zajmujący się oprogramowaniem w duńskim mieście Aarhus, gdzie zatrudnia 40 osób.