Po zamachu w Dortmundzie: Piłkarze na celowniku terrorystów

Zamach na zawodników Borussii Dortmund może zwiastować początek nowej strategii terrorystów.

Aktualizacja: 13.04.2017 07:24 Publikacja: 12.04.2017 18:58

Policjanci przy stadionie Signal Iduna Park, gdzie swoje mecze rozgrywa Borussia Dortmund.

Policjanci przy stadionie Signal Iduna Park, gdzie swoje mecze rozgrywa Borussia Dortmund.

Foto: PAP/EPA

Był to pierwszy zamach tego rodzaju. Celem była cała drużyna piłkarska. I to nie na stadionie, gdzie ofiar mogłoby być znacznie więcej, ani też nie w miejscach, gdzie gromadzą się kibice przed czy po meczu. Do wybuchów doszło daleko od stadionu i nawet nie na terenie hotelu, w którym zatrzymali się piłkarze.

Trzy bomby

Ukryte zostały w przydrożnych krzakach na trasie autokaru wiozącego piłkarzy Borussii Dortmund na stadion, gdzie we wtorek wieczorem miał zostać rozegrany mecz Ligi Mistrzów. Autobus nie wyleciał w powietrze, może wbrew zamiarom zamachowców. Trzy bomby, które ekspolodowały naszpikowane były metalowymi odłamkami. Promień ich oddziaływania policja oceniła na 100 metrów. Tabloid „Bild" odnotował „profesjonalizm" zamachowców, gdyż umieścili oni ładunek poza zasięgiem kamer hotelu, w którym przybywała drużyna Borussii.

W pobliżu miejsca wybuchu miał też znajdować się samochód na belgijskich numerach. Belgia, a zwłaszcza dzielnica Brukseli Molenbeek, uchodzi za centrum dżihadyzmu w Europie.

Odłamki uszkodziły autobus i przebiły boczne szyby. Jeden z odłamków wbił się w zagłówek. Inny ranił piłkarza Marka Bartrę, który ma uszkodzoną rękę i jest poraniony odłamkami szkła. Zawodnik był operowany i pozostał na noc w szpitalu. W zamachu ucierpiał także policjant, który eskortował na motocyklu autobus z piłkarzami.

– Wychodzimy z założenia, że był to atak o podłożu terrorystycznym, jednak nie wiadomo, jakie mogły być motywy – oświadczyła w środę po południu prokurator Frauke Köhler. Zatrzymano dwie osoby ze środowiska islamistów. Jedną z nich, jak pisze lokalna prasa – 25-letniego Irakijczyka, aresztowano.

Dwa listy

Przedmiotem badań policji był także list znaleziony w pobliżu miejsca wybuchu. Rozpoczyna się religijną formułą: „W imieniu Allaha miłosiernego i litościwego". Następnie znajduje się przypomnienie, że islamskim bojownikom udało się w Niemczech zabić już 12 niewiernych w akcie zemsty za mordowanie przez niemieckie samoloty Tornado muzułmanów „na ziemi kalifatu". Jest zarzut pod adresem Angeli Merkel, że nie obchodzi ją los jej „małych, brudnych poddanych". Są też dwa żądania – wycofania samolotów Tornado z Syrii oraz zamknięcia amerykańskiej bazy lotniczej w Ramstein.

Jest ponadto zapowiedź, że na listę celów ISIS wpisani zostali aktorzy, piosenkarze, sportowcy oraz inne prominentne osoby w Niemczech oraz innych krajach. Treść tego pisma budzi sporo wątpliwości specjalistów, którzy zwracają uwagę, że nie ma nim znaku ISIS czy też znanej czarnej flagi.

Do drugiego pisma opublikowanego w internecie policja nie przywiązuje większej wagi. Przyznała się w nim do zamachu organizacja antyfaszystowska Antifa. Miało to być kara dla Borussii za to, że nie angażuje się w zwalczanie rasizmu, neonazizmu oraz prawicowego populizmu i nie wspiera działań antyfaszystów na stadionach.

– Wszystko to nie wygląda na dzieło islamskich terrorystów, lecz na tanią kopię w wykonaniu kogoś, kto albo sympatyzuje z dżihadystami, albo korzysta z okazji, aby dać o sobie znać – tłumaczy „Rzeczpospolitej " Kai Hirschmann z Centrum Badań Terrorystycznych w Essen.

Wiele okoliczności wtorkowego ataku przypomina zamachy RAF z lat 70. ubiegłego wieku, kiedy terroryści Frakcji Armii Czerwonej dokonywali ataków na pojazdy ważnych osób w państwie. Dżihadyści mają inną taktykę. Ich celem jest zabicie dużej liczby osób.

Klasycznym zamachem tego typu był właśnie niedawny atak w metrze w Sankt Petersburgu w wykonaniu 39-letniego Uzbeka zaczadzonego ideologią tzw. Państwa Islamskiego. Do klasyki terroru islamistów należą także od niedawna ataki przy użyciu ciężarówek. Jednak islamiści nie pozostawiali do tej pory żadnych zamierzonych śladów na miejscu zamachu, nie mówiąc już o listach.

Nowa strategia?

– Jeżeli miałoby się okazać, że był to zamach islamistyczny, to może być początkiem nowej strategii terrorystów dżihadu – mówi „Rzeczpospolitej" Stefan Lamby, specjalista od terroryzmu. Niewykluczone, że zrezygnują z zamachów na obiekty, gdzie znajduje się tłum ludzi, a skoncentrują się na atakach na znane osoby świata sportu i kultury. Tak to zostało ujęte w liście pozostawionym na miejscu zamachu.

– Tego rodzaju strategia wymaga jednak bardziej pracochłonnych przygotowań i koordynacji działań kilku osób – mówi Lamby. Oznaczałoby to, że ISIS nie jest zbytnio zadowolone z efektów działalności tzw. samotnych wilków i poszukuje bardziej skutecznych metod walki z Zachodem. Takie rozważania są na razie w sferze domysłów.

A gdyby zamach w Dortmundzie miał być dziełem zamachowców z niemieckim rodowodem? Mogłoby im chodzić o skłonienie służb specjalnych do jeszcze większej inwigilacji środowisk islamistycznych oraz o spowodowanie wzrostu nastrojów antyimigracyjnych i antyislamskich w Niemczech.

Służby są w ogniu krytyki, gdyż nie zapobiegły atakowi Anisa Amriego na bożonarodzeniowy jarmark w Berlinie. Jesienią odbędą się wybory do Bundestagu, na wynik których znaczący wpływ może mieć poziom bezpieczeństwa odczuwany przez obywateli.

Był to pierwszy zamach tego rodzaju. Celem była cała drużyna piłkarska. I to nie na stadionie, gdzie ofiar mogłoby być znacznie więcej, ani też nie w miejscach, gdzie gromadzą się kibice przed czy po meczu. Do wybuchów doszło daleko od stadionu i nawet nie na terenie hotelu, w którym zatrzymali się piłkarze.

Trzy bomby

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia