Julia Monaco była w Londynie, gdy w czerwcu van wjechał w ludzi na moście London Bridge, a chwilę później doszło do ataku osób uzbrojonych w noże w okolicy Borough Market. Młoda kobieta znajdowała się także w Paryżu, gdy w tym samym miesiącu napastnik zaatakował policjanta patrolującego plac przed katedrą Notre Dame.

Teraz, Julia Monaco musiała leżeć na ziemi promenady Las Ramblas, gdy piesi uciekali, aby ratować swoje życie.

Pomimo tego, że kobieta miała styczność z terroryzmem już trzy razy w trakcie tak krótkiego okresu, podkreśla, że „nie czuje, że chce wrócić do domu”. - Czuję, że chcę tu zostać, a nie pozwolić im wygrać, kimkolwiek są. Zobaczę to, co przyjechałam tu zobaczyć - zaznacza Monaco. - Na początku myślałam, że jest to zwykły wypadek samochodowy. To jest to, czego się spodziewasz. Ale, gdy wszyscy zaczęli biegać, zdałam sobie sprawę, że zostaliśmy wmieszani w coś znacznie poważniejszego, niż nam się wydawało - dodaje.

W czwartek po południu kierowca furgonetki wjechał w tłum na promenadzie Las Ramblas w centrum Barcelony, zabijając co najmniej 13 osób i raniąc ponad 100. Do ataku przyznała się dżihadystyczna organizacja Daesh. Według władz Katalonii zamachy w Barcelonie i Cambrils są ze sobą powiązane.