WTA Finals: Agnieszka Radwańska zaczyna od porażki

Agnieszka Radwańska zaczęła turniej Masters w Singapurze od porażki z Rosjanką Swietłaną Kuzniecową 5:7, 6:1, 5:7.

Aktualizacja: 24.10.2016 21:35 Publikacja: 24.10.2016 19:38

Agnieszka Radwańska nie wykorzystała piłki meczowej.

Agnieszka Radwańska nie wykorzystała piłki meczowej.

Foto: AFP

Grały prawie trzy godziny. Więcej wygranych gemów i przebiegniętych metrów (ponad 2800) było po stronie Polki, lecz końcowy uśmiech pojawił się na twarzy tej, która do Singapuru przyleciała ostatnia.

Trudno nie pochwalić obu pań, dały widzom doskonałe widowisko, ze wszystkimi atrakcjami i zmiennością kobiecego tenisa. Ci, którzy liczyli, że długa gonitwa Swietłany Kuzniecowej za startem w turnieju mistrzyń WTA będzie miała wysoką cenę i Radwańska na tym istotnie skorzysta – nie mieli racji.

Owszem, Rosjanka była zmęczona, kilometry spędzone w październiku w samolotach między Tiencinem, Pekinem, Moskwą i Singapurem oraz dziesięć meczów rozegranych na dwóch kontynentach w 18 dni zostawiły ślad, ale siła woli i ambicja też miały znaczenie.

Mecz toczył się falami, raz jedna, raz druga tenisistka miała widoczne przypływy koncentracji. Polka lepiej zaczynała sety, w każdym prowadziła – w pierwszym już 4:1, w drugim, wygranym łatwo – podobnie, w trzecim 2:0, 4:2, 5:4 i doszła nawet do piłki meczowej. Zawsze jednak Kuzniecowa potrafiła zerwać się raz jeszcze, odnaleźć na parę minut swój najlepszy, twardy tenis i oddalić zagrożenie.

Widać było, że ciężko oddycha, że oszczędza energię, nawet w ruchu do ławeczki lub po ręcznik. Na pewno przeżywała chwile zwątpienia po efektownych akcjach Polki, wspomniała o tym po spotkaniu. – Parę razy myślałam już: niech się dzieje, co chce. Były momenty, że chciałam uciec z kortu, ale na szczęście zmieniłam decyzję – mówiła.

Trzeba docenić sukces Swiety, w końcu dwukrotnej mistrzyni Wielkiego Szlema. Można zakładać, że za wysiłek włożony w mecz z Radwańską zapłaci później. Na razie mamy proste fakty: Polka zaczęła obronę tytułu od przegranej, zdobyty set to skromny zysk (choć w rozgrywkach grupowych może mieć znaczenie). W środę Polka stanie, jak rok temu, wobec przymusu wygranej, by potem nie liczyć na szczęście lub pomoc innych.

We wtorek (od 13.30) grają Andżelika Kerber i Simona Halep, następnie Dominika Cibulkova i Madison Keys. Po pierwszym meczu lepsza powinna mieć półfinał na wyciągnięcie ręki, po drugim pokonana może układać plany wakacyjne.

Transmisja w TVP Sport i sport.tvp.pl

Grupa Biała: S. Kuzniecowa (Rosja, 8) – A. Radwańska (Polska, 2) 7:5, 1:6, 7:5; K. Pliskova (Czechy, 5) – G. Muguruza (Hiszpania, 3) 6:2, 6:7 (4-7), 7:5

Grały prawie trzy godziny. Więcej wygranych gemów i przebiegniętych metrów (ponad 2800) było po stronie Polki, lecz końcowy uśmiech pojawił się na twarzy tej, która do Singapuru przyleciała ostatnia.

Trudno nie pochwalić obu pań, dały widzom doskonałe widowisko, ze wszystkimi atrakcjami i zmiennością kobiecego tenisa. Ci, którzy liczyli, że długa gonitwa Swietłany Kuzniecowej za startem w turnieju mistrzyń WTA będzie miała wysoką cenę i Radwańska na tym istotnie skorzysta – nie mieli racji.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Tenis
Miami Open. Wygrała z Igą Świątek, pokonała Jessikę Pegulę
Tenis
Hubert Hurkacz też pożegnał się z turniejem w Miami
Tenis
Miami Open. Iga Świątek nie wygra Sunshine Double
Tenis
Hubert Hurkacz wygrał drugi trzysetowy mecz w Miami
Tenis
Turniej WTA w Miami: Iga Świątek wyszarpała awans