Takie porażki bolą najbardziej: po meczu, który trzymał w napięciu od pierwszej do ostatniej piłki, na największym korcie świata i z rywalką wyraźnie dającą do zrozumienia, jak bardzo zależy jej na sukcesie właśnie w Nowym Jorku.
Zaczęło się dobrze dla Polki, w pierwszym secie prowadziła 3:0, potem przegrywała 3:5, ale to był jedyny moment, gdy grały dobrze raz jedna, raz druga. Potem mecz był już bardzo wyrównany, a wiele wymian elektrycznych. Wydawało się, że im dłużej będzie trwał, tym większe szanse Radwańskiej, bo Coco jak na tenisistkę światowej klasy jest nieco zbyt pulchna. Ale nic z tego – to ona wytrzymała, w decydujących momentach trzeciego seta pomógł jej serwis i Agnieszka Radwańska nie poprawi swego bilansu w US Open – jedynym wielkoszlemowym turnieju, w którym nie była w ćwierćfinale.
Nie grają już także mistrzowie Wimbledonu w deblu Łukasz Kubot i Marcelo Melo, co sprawia, że na drugi tydzień rywalizacji w Nowym Jorku patrzeć będziemy bez wielkiego emocjonalnego zaangażowania, choć dzieją się tam rzeczy zadziwiające.
Z powodu kontuzji kilku gwiazdorów w ogóle nie przyjechało (Novak Djoković właśnie drugi raz został ojcem), a Roger Federer w pierwszej i drugiej rundzie rozegrał po pięć setów (w Wielkim Szlemie nie zdarzyło mu się to jeszcze nigdy). Szwajcar do tego stopnia zaniepokoił obserwatorów, że pojawiły się plotki, iż do meczu z Feliciano Lopezem nie przystąpi z powodu kontuzji.
Na szczęście Federer nie tylko zagrał, ale wreszcie zwyciężył w trzech setach i zapewniał, że wszystko jest w porządku. Gra też wciąż Rafael Nadal i ich ewentualny pojedynek w półfinale (są w tej samej połówce turniejowej drabinki) zapowiada się jako hit.