Najlepsza polska tenisistka spotkała się w hali Mery z dziennikarzami z okazji wydania książki „Jestem Isia" – bogato ilustrowanej rozmowy rzeki z Arturem Rolakiem. To przede wszystkim opowieść o Agnieszce prywatnie, tenis jest tylko pretekstem, by mówić o życiu, rodzinie, uczuciach i pasjach, także kobiecości.
– Chciałam obalić wiele mitów krążących na mój temat, wyjaśnić ostatecznie kilka spraw, przekazać mój punkt widzenia. Książkę czytałam chyba osiem razy, pierwszy raz w samolocie podczas powrotu z Miami. Nie byłam surowym cenzorem, raczej chodziło mi o jasność przekazu i języka, tak, by nie było nieporozumień – mówiła tenisistka, autor potwierdzał.
Książka na pewno nie oznacza końca kariery, raczej zaczyna kolejny jej etap. Za Radwańską trudne miesiące. – W kwestii chorób: jest dużo lepiej. Wyszłam z infekcji wirusowych, biorę kolejną dawkę antybiotyków, by nie było nawrotu. Te wirusy kosztowały mnie dużo zdrowia, energii i wagi. Skutki trwają wiele tygodni, opóźniają powrót do formy i kondycji, ale wszystko jest już w porządku, nawet jeśli stopa niekiedy daje o sobie znać. Jak gra się w tenisa zawodowo ponad dziesięć lat, to przewlekłe kontuzje nie leczą się już w tempie, w jakim by się chciało je wyleczyć. Niby nie jestem stara, ale lata rywalizacji coraz bardziej wychodzą na korcie – dodała Radwańska.
Do startu w turnieju w Toronto ma jednak prawie trzy tygodnie, jest czas na poprawę zdrowia i treningi.
W hali Mery dowiedzieliśmy się, że książka powstała właśnie tam, w jednym z pokojów trenerskich na zapleczu i że być może powstaną następne, bo szatnie tenisistek kryją niejedną tajemnicę.