Roger Federer nie wygra Wimbledonu

Wimbledon we łzach. Roger Federer nie wygra, w ćwierćfinale pokonał go Kevin Anderson. Zwycięska Iga Świątek.

Aktualizacja: 11.07.2018 21:20 Publikacja: 11.07.2018 19:55

Kevin Anderson: – Nie bardzo wiem, jak udało mi się pokonać króla

Kevin Anderson: – Nie bardzo wiem, jak udało mi się pokonać króla

Foto: AFP

Zanim zobaczyliśmy wydarzenie dnia – pięciosetowy mecz Andersona z Federerem zakończony zwycięstwem tenisisty z RPA 2:6, 6:7 (5-7), 7:5, 6:4, 13:11 – mieliśmy dobry polski wstęp, po którym Alicja Rosolska zagra w deblowym półfinale, a Iga Świątek w juniorskim ćwierćfinale.

Świątek pokonała rozstawioną z nr 16 Francuzkę Clarę Burel 6:1, 6:2. Polka w znanym nam już dobrze trybie podwyższonej bojowości zacisnęła mocno pięść i z groźną miną ruszyła do szatni, odbierając po drodze liczne gratulacje.

Kto widział mecz z bliska, dostrzegł, że Iga Świątek wciąż ma w sobie energii za dwie. Jej meczom przyglądają się już wysłannicy IMG i podobnych agencji, grupa wsparcia lub przyszłego wsparcia wydaje się rosnąć.

Prawdę mówiąc, w meczu z Burel była bardzo blisko wyniku 6:1, 6:0, tylko chwila zmniejszonej koncentracji po wygraniu dziewięciu kolejnych gemów dała rywalce chwilę złudnej nadziei. Następny mecz Iga zagra z niespełna 16-letnią Brytyjką Emmą Raducanu (878. WTA).

Kilkadziesiąt minut później na znacznie większym korcie nr 2 Alicja Rosolska i Abigail Spears pokonały parę nr 1 w turnieju: Timeę Babos i Kristinę Mladenovic, mistrzynie Australian Open 2018, z licznymi sukcesami w deblu i mikście Wielkiego Szlema i WTA Tour.

Czytaj także: Wimbledon: U mężczyzn obowiązuje hierarchia

– Już sama gra nas cieszyła, bo grałyśmy dobrze, zwycięstwo było jak wisienka na torcie. Przez lata tu przyjeżdżałam, wydaje się, że doświadczenie dało w końcu efekty. Mamy z Abigail podobny styl gry, to też pomaga, tak samo jak zgranie – mówiła polska tenisistka.

Spears grała w wielkoszlemowych półfinałach debla cztery razy, trzy z nich w Wimbledonie, więc można też liczyć na jej wiedzę. Alicja Rosolska, po angielskim mężu Rosolska-Champion, tak wysoko jest pierwszy raz. W prywatnej hierarchii sukcesów stawia wimbledoński wynik wysoko, choć wygrała osiem turniejów deblowych WTA i walczyła w 19 finałach.

Pytana przez „Rz" o dotychczasowe najlepsze wspomnienia, bez namysłu odpowiedziała: – To był pierwszy deblowy finał mistrzostw Polski do lat 12, z siostrą Aleksandrą. Takie mecze zostają w sercu. Liczyły się też mecze Pucharu Federacji, jak ten cztery lata temu z Hiszpanią, gdy wygrałam w parze z Agnieszką Radwańską mecz decydujący o awansie do Grupy Światowej. Ale Wimbledon powędruje teraz na najwyższe miejsce.

Polka i Amerykanka zagrają w półfinale z Czeszkami Barborą Krejcikovą i Kateriną Siniakovą (nr 3).

Dla tenisowego świata drugi wtorek turnieju oznaczał cztery ćwierćfinałowe mecze singla mężczyzn. Pierwszy w półfinale zameldował się Novak Djoković. Organizatorzy wyznaczyli mecz Serba z Kei Nishikorim na korcie centralnym, zsyłając Rogera Federera i Kevina Andersona na kort nr 1, co w wimbledońskich kuluarach odebrano jako znaczącą niespodziankę, bo ostatni raz Szwajcar grał poza głównym stadionem trzy lata temu.

Djoković poradził sobie z Japończykiem w czterech setach 6:3, 3:6, 6:2, 6:2. Do zapamiętania jest kilkanaście znakomitych wymian, w których trudno było ocenić co lepsze: akrobatyczne kontry Nishikoriego czy wsparte znakomitą kondycją mądre akcje Serba.

Kort centralny zrywał się do oklasków, słowa: „wielki Nole wrócił", wybrzmiewały w kilku językach. Trener Marian Vajda kiwał spokojnie głową po zwycięskich punktach swego tenisisty, słowem, czas zawrócił i nagle przeniósł nas w 2014 lub 2015 rok, gdy Wimbledon kłaniał się Djokoviciowi w pas.

Dzień wcześniej Andy Murray wieszczył w BBC, że Novak znów jest w stanie pokonać na trawie Federera i Nadala, czyli zdobyć czwarty tytuł w Londynie. Po środzie przepowiednia musi zostać nieco zmodyfikowana, bo wielki Roger odpadł.

Do ćwierćfinału Szwajcar pędził w tempie ekspresowym, w czterech meczach oddał rywalom tylko 36 gemów (jego rywal 66). Andersona wyróżniał jednak doskonały serwis – prawie 100 asów, zanim zmierzył się z Federerem – i łatwo było przewidzieć, że jeśli ta strzelba wypali, mistrz może mieć kłopoty.

Broń wypaliła. Od drugiego seta zaczęła się ostra kanonada, z czasem cichy i zamknięty w sobie tenisista z RPA zaczął coraz śmielej dokuczać wielkiemu przeciwnikowi, aż doszło do tego, że doprowadził do piątego seta.

To już była wimbledońska klasyka: gra do przewagi dwóch gemów, napięcie, rosnące nerwy w zachodzącym słońcu. Przy stanie 10:10 jeszcze nic nie było wiadomo. Przy 11:11 dwie niedokładne akcje Federera, udane kontry rywala i stało się, przyszło przełamanie serwisu. Chwilę później 13. gem, set i mecz. Legendy też przegrywają.

– Nie bardzo wiem, jak udało mi się pokonać króla. Gdy przegrałem pierwszego i drugiego seta, myślałem wyłącznie o pozostaniu w grze, walce, niewiele więcej. Serwis trzymał mnie przy życiu. W końcu jednak to był mój dzień – mówił nadzwyczajnie spokojny, trochę onieśmielony sukcesem zwycięzca.

Z kim zagra w półfinale – Milosem Raonicem czy Johnem Isnerem – miał się dowiedzieć znacznie później, tak samo jak Djoković, który czekał na wynik walki Rafaela Nadala z Juanem Martinem Del Potro.

W czwartek półfinały kobiet: Andżelika Kerber kontra Jelena Ostapenko oraz Serena Williams kontra Julia Goerges. Wytypować finalistki niełatwo, choć tradycyjne wskazanie na Serenę jest bardzo popularne, ale można gdybać, czy głód sukcesu panny Julii (jedynej w tym towarzystwie bez wiedzy o półfinale Wielkiego Szlema), wsparty jej znakomitym forhendem, może jednak nie przeważy. Kort centralny czeka od 14. ©?

Zanim zobaczyliśmy wydarzenie dnia – pięciosetowy mecz Andersona z Federerem zakończony zwycięstwem tenisisty z RPA 2:6, 6:7 (5-7), 7:5, 6:4, 13:11 – mieliśmy dobry polski wstęp, po którym Alicja Rosolska zagra w deblowym półfinale, a Iga Świątek w juniorskim ćwierćfinale.

Świątek pokonała rozstawioną z nr 16 Francuzkę Clarę Burel 6:1, 6:2. Polka w znanym nam już dobrze trybie podwyższonej bojowości zacisnęła mocno pięść i z groźną miną ruszyła do szatni, odbierając po drodze liczne gratulacje.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Tenis
Miami Open. Wygrała z Igą Świątek, pokonała Jessikę Pegulę
Tenis
Hubert Hurkacz też pożegnał się z turniejem w Miami
Tenis
Miami Open. Iga Świątek nie wygra Sunshine Double
Tenis
Hubert Hurkacz wygrał drugi trzysetowy mecz w Miami
Tenis
Turniej WTA w Miami: Iga Świątek wyszarpała awans