W roku 2004 Agnieszka Radwańska nie była na tyle znaną zawodniczką, nawet w Polsce, nawet w kategorii juniorek, by zagrać w Toruniu w turnieju głównym. Musiała zaczynać od eliminacji. Pierwszy mecz wygrała, drugi przegrała z Czeszką Ivetą Gerlovą, która później dotarła najwyżej na 345. miejsce w rankingu WTA.
Rok później krakowianka wystąpiła już w turnieju głównym, ale uległa również Czeszce, Darinie Sedenkovej, o której szybko słuch zaginął. Najlepsza polska tenisistka, startując w Toruniu, miała 15 i 16 lat. Była to jedna z ostatnich okazji, żeby zobaczyć jej grę w polskim turnieju. Jako nastolatka pojawiła się jeszcze dwa razy w Warszawie, by potem skupić się na wielkiej karierze.
Kto wie, czy podobną drogą nie podążą zawodniczki, które pojawią się w tegorocznej edycji Bella Cup. Organizatorzy postanowili przyznać do głównego turnieju dzikie karty mistrzyniom Polski w trzech kategoriach wiekowych, 18-letniej Darii Kuczer z SKT Szczecin, która zdobyła tytuł do lat 23, 16-letniej Annie Hertel z Legii Warszawa, najlepszej w tym roku wśród juniorek i 15-letniej Stefanii Rogozińskiej-Dzik z Legii, mistrzyni kadetek.
Już wcześniej zaproszenie do Torunia otrzymała Maja Chwalińska, finalistka tegorocznego Australian Open juniorek w grze podwójnej. Z naszych nadziei na kortach w pięknie położonym na nadwiślańskiej skarpie Centrum Tenisowym zabraknie jedynie Igi Świątek, która rozpoczęła przygotowania do juniorskiego Wimbledonu.
Ale jak pokazuje przykład Agnieszki Radwańskiej czy innej sławnej dziś uczestniczki toruńskiej imprezy sprzed lat – Andżeliki Kerber (w 2004 roku przegrała w drugiej rundzie), młodym tenisistkom na początku nie jest łatwo.