Waga wielkoszlemowych kwalifikacji dla tenisistek na dorobku jest ogromna, bo chodzi zarówno o wsparcie finansowe (40 tys. euro za pierwszą rundę to nie jest mało) jak i rozpęd kariery.
Młoda Polka znów dała radę, choć zaczęła od przegranego seta ze Słowaczką i po drodze musiała czekać, aż z paryskiego nieba przestanie padać deszcz. Pierwszy raz poczuła i zobaczyła czym jest Wielki Szlem w tegorocznym Australian Open. Tam też przeszła kwalifikacje i jeszcze zagrała niezły mecz ze znaną Hiszpanką Carlą Suarez Navarro (przegrała 5:7, 3:6).
Teraz zagra na kortach Rolanda Garrosa. W drabince na kwalifikantki czekało osiem miejsc, niektóre bardzo gorące – obok Marii Szarapowej i Karoliny Pliskovej, ale Fręch trafiła lepiej, na 23-letnią Rosjankę Jekateriną Aleksandrową (102. WTA) z Czelabińska.
Wielkoszlemowe doświadczenie Rosjanki jest nieco większe, niż Polki, ale przesadnie nie straszy – grała we wszystkich turniejach w 2017 roku, osiągając drugą rundę Roland Garros i US Open. Poza tym wygrała najmniejszy turniej cyklu WTA (125 tys. dol.) w Limoges w 2016 roku. Lepsza w meczu Fręch – Aleksandrowa zmierzy się ze Sloane Stephens (USA, 10) lub Holenderką Arantxą Rus.
Rywalem Huberta Hurkacza w I rundzie będzie 26-letni Amerykanin Tennys Sandgren (55. ATP). Ranking ma znacząco lepszy, ale świat zauważył go w zasadzie dopiero w tej zimy, gdy w Australian Open dotarł do ćwierćfinału, wygrywając po drodze ze Stanem Wawrinką i Dominikiem Thiemem.