Pary ćwierćfinałowe to Belgia – Włochy, Francja – Wielka Brytania, Australia – USA i Serbia – Hiszpania. Obrońców tytułu Argentyńczyków już nie ma – przegrali 2:3 w lutym u siebie pierwszy mecz z Włochami.
Fabio Fognini, Paolo Lorenzi, Andreas Seppi i Simone Bolelli jadą znów w gości – do Belgii, by w hali Spiroudome de Charleroi potwierdzić zespołową siłę. Rywale, których pierwszą rakietą będzie David Goffin, wygrali na starcie z Niemcami (bohaterem spotkania był Steve Darcis).
Francja ma duże szanse pokonania u siebie Brytyjczyków, gdyż w drużynie gości nie ma kontuzjowanego Andy'ego Murraya (brat Jamie jest), ale kapitan Yannick Noah nie mógł z przyczyn zasadniczych powołać Jo-Wilfrieda Tsongę (tenisista właśnie został ojcem pierworodnego syna), Richarda Gasqueta (operacja wyrostka robaczkowego) i Gaela Monfilsa (kontuzja kostki).
Ciężar walki z Danielem Evansem, Kyle Edmundem i ich kolegami w deblu spadnie zatem na młodego Lucasa Pouille, doświadczonego Gillesa Simona oraz Nicolasa Mahuta i Pierre-Huguesa Herberta w deblu. Gospodarze przygotowali w hali w Rouen kort ziemny, więc wydaje się, że zrobili ile mogli, by sobie pomóc.
Są faworytami, choć za Wielką Brytanią stoi statystyka, w ogólnym bilanse ta drużyna prowadzi z Francją 12-9, no i niespodzianka: wyjazdowe mecze na czerwonej mączce w 2016 roku (przeciw Serbii) i w 2015 (przeciw Belgii) Brytyjczycy wygrali...