Wika błyszczała w słońcu

Wiktoria Azarenka pokonała finale w Miami Swietłanę Kuzniecową. Novak Djoković: 100 milionów już blisko.

Aktualizacja: 03.04.2016 20:29 Publikacja: 03.04.2016 19:40

Wiktoria Azarenka

Wiktoria Azarenka

Foto: AFP

Może kobiecy finał na Florydzie nie był tak efektowny jak ten z Sereną Williams w Kalifornii, ale zwycięstwo 6:3, 6:2 nad Rosjanką w upale i przy dużej wilgotności na korcie centralnym Crandon Park w Key Biscayne dało Azarence wiele satysfakcji.

Do pucharu, czeku na ponad milion dolarów doszedł awans z ósmego na piąte miejsce rankingu WTA oraz miłe poczucie, że w tym roku nie ma lepszej: 3 tytuły, 22 zwycięskie mecze (tylko 1 porażka), wreszcie obecność wśród legend – podwójny sukces w Indian Wells i Miami w jednym roku (znany jako „Sunshine Sweep" albo „Sunshine Double") odniosły tylko Steffi Graf w 1994 i 1996 roku oraz Kim Clijsters w 2005.

Białorusinka może zapomnieć o skutkach kontuzji, problemach osobistych, nieudanych powrotach, zmianach trenerów – wraca Azarenka mistrzyni, wciąż niezbyt powszechnie lubiana, ale już silna jak wtedy, gdy była liderką rankingu i wygrywała w Wielkim Szlemie.

– Największym problemem, jaki wstrzymywał mój powrót, był brak odpowiedniej reakcji ciała na trening. Nie miałam wystarczająco dużo zdrowia, nie byłam odpowiednio wytrzymała. Miałam też trochę trudności psychicznych, szukałam większej motywacji, ale nigdy, przenigdy nie wątpiłam w moje możliwości. Wierzę w siebie, wierzę, że jestem dobra – mówiła po sukcesie w Miami i, konsekwentnie, najbardziej chwaliła zimową pracę z trenerem przygotowania fizycznego, także cenionym w międzynarodowym środowisku tenisowym kręgarzem Francuzem Jean-Pierre'em Bruyerem. – To on kopnął mnie w siedzenie i dał rozpęd... – mówiła białoruska tenisistka.

Teraz kłopotów z motywacją Wiktoria już na pewno nie ma, w Miami wspominała też o sezonie na kortach ziemnych, zapewniała, że chce udowodnić niedowiarkom, że i na tej nawierzchni potrafi zwyciężać. – Z Sereną Williams także? – pytali dziennikarze. – Wiele razy mówiłam, że Serena jest jedną z tych, które powodują, że bardziej się staram. Jej rekordy i statystyki dowodzą, że jest dziś najtrudniejszą rywalką dla nas wszystkich. Dla mnie jej obecność w tenisie to dodatkowe wyzwanie, dobrze, że jest – brzmiała odpowiedź.

Panie mają w kwietniu dwa duże turnieje (Charleston, Stuttgart), kilka mniejszych, także czas w kalendarzu na mecze Pucharu Federacji (16–17.04), ale większość sław spotka się dopiero na początku maja, podczas turnieju rangi Premier Mandatory w Madrycie.

W męskim finale Miami Open zagrali Novak Djoković i Kei Nishikori (mecz zakończył się po zamknięciu tego wydania „Rz"). Kandydat do zwycięstwa był oczywisty – Serb, żelazny nr 1 rankingu światowego, także po sukcesie w Indian Wells mierzący w marcowy dublet, walczył z Japończykiem dziewiąty raz. Wcześniej wygrał z nim sześć spotkań, także ostatnie, w ćwierćfinale Australian Open. W tym roku zagrał w czterech turniejach, wygrał trzy, oznak słabości niemal nie widziano, jedyna porażka w Dubaju z Feliciano Lopezem wynikała z przypadkowego urazu oka.

Djoković w zwykłej formie to wciąż gigant tenisa. Grał w niedzielę o szósty tytuł w Miami (wygrana oznaczała wyrównanie osiągnięcia Andre Agassiego), na pewno podpisałby się pod płomiennym apelem Sereny Williams, zamieszczonym kilka dni wcześniej w „New York Timesie", w obronie turnieju w Key Biscayne. Ze względu na przegraną walkę prawną organizatorów o możliwość renowacji obiektu położonego w publicznym parku istnieje poważna groźba zakończenia bogatej historii Miami Open w 2023 roku.

Na razie jednak Novak mógł się cieszyć również szansą na 28. sukces w cyklu ATP Masters 1000, czyli samodzielny rekord w tej specjalności (27 zwycięstw ma także Rafael Nadal), ponadto wyliczono, że to była walka o tytuł najlepiej zarabiającego tenisisty świata – bez kontraktów sponsorskich, pokazówek i innych, pozasportowych przychodów. Zdobyć premię 1,03 mln dolarów, jaką wręczano najlepszym w Key Biscayne, oznaczało dla serbskiego mistrza wyprzedzenie o niespełna 344 tysiące Rogera Federera, który dotychczas prowadził z wynikiem 97 855 881 dolarów.

Można śmiało zakładać, że niezależnie od rezultatu na Florydzie granica 100 mln dolarów i tak zostanie przekroczona przez Djokovicia w tym roku (może też przez Federera). Wystarczy przypomnieć ubiegłoroczne przychody kortowe Serba: 21,1 mln dol., oraz tegoroczne przed finałem w Miami: 3,6 mln.

Marcowe turnieje amerykańskie także u panów zakończyły wczesną wiosnę na kortach twardych. Po chwili przerwy na rozgrywki mniejszej rangi najlepsi tenisiści zaczną sezon na kortach ziemnych od tradycyjnego turnieju w Monte Carlo (10.04), tam ma się pojawić Roger Federer, już wolny od dolegliwości spowodowanych grypą żołądkową, oraz inni, którym Miami kojarzy się z upałem i dominacją Djokovicia.

Może kobiecy finał na Florydzie nie był tak efektowny jak ten z Sereną Williams w Kalifornii, ale zwycięstwo 6:3, 6:2 nad Rosjanką w upale i przy dużej wilgotności na korcie centralnym Crandon Park w Key Biscayne dało Azarence wiele satysfakcji.

Do pucharu, czeku na ponad milion dolarów doszedł awans z ósmego na piąte miejsce rankingu WTA oraz miłe poczucie, że w tym roku nie ma lepszej: 3 tytuły, 22 zwycięskie mecze (tylko 1 porażka), wreszcie obecność wśród legend – podwójny sukces w Indian Wells i Miami w jednym roku (znany jako „Sunshine Sweep" albo „Sunshine Double") odniosły tylko Steffi Graf w 1994 i 1996 roku oraz Kim Clijsters w 2005.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Rozpoczyna się nowy etap sezonu. Ziemia obiecana Igi Świątek
Tenis
Rafael Nadal wraca do gry. Barcelona czeka na swojego księcia
Tenis
Iga Świątek ambasadorką Lancôme
Tenis
Billie Jean King Cup. Do zobaczenia w listopadzie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tenis
Stefanos Tsitsipas wygrywa w Monte Carlo. Hubert Hurkacz niżej w rankingu