O tym, co ono znaczy, przekonamy się już dziś, gdy Radwańska zmierzy się z wracającą na korty po urodzeniu dziecka i prawnej batalii z jego ojcem Wiktorią Azarenką, też liderką światowego rankingu, tylko sprzed sześciu lat.
Gdy Białorusinka i Radwańska były w życiowej formie, ich mecze bywały emocjonujące, tym bardziej że panie za sobą nie przepadały. Azarenka prowadzi 12:5, ale to prehistoria, ostatni raz spotkały się w roku 2014 i na twardym korcie w Montrealu wygrała Polka.
Faworytkę tego meczu trudno wskazać, wyeliminowanie liderki światowego rankingu robi wrażenie, ale warto pamiętać, że władza Rumunki jest słaba, w spotkaniu z Polką popełniła ona aż 44 niewymuszone błędy. Nie zmienia to jednak faktu, że nadzieja wróciła. Oby ten mecz odmienił Radwańską, w której oczach znów widać było ogień. Może smutki skończą się wraz z nadejściem wiosny.
Największą sensacją turnieju w Miami nie jest jednak porażka Halep, lecz przegrana Rogera Federera z Thanasim Kokkinakisem 6:3, 3:6, 6:7 (4-7). Australijczyk wraca po kontuzji, w rankingu ATP jest 175. i do turnieju dostał się dzięki dzikiej karcie w eliminacjach.
Po porażce, która sprawia, że Federer traci przodownictwo w rankingu ATP na rzecz Rafaela Nadala, Szwajcar poinformował, że podobnie jak przed rokiem nie zobaczymy go na kortach ziemnych, co oznacza, że nie przyjedzie na turniej Roland Garros. – Chcę grać jeszcze długo i podjąłem decyzję, by ograniczyć się do dwóch nawierzchni – powiedział Federer (chodzi mu o korty twarde i trawę).