Agnieszka Radwańska – znaczy będą atrakcje

Wróciła Wiktoria Azarenka, Rafael Nadal jeszcze nie gaśnie, Agnieszka Radwańska znów numerem 2 na świecie.

Aktualizacja: 20.03.2016 20:50 Publikacja: 20.03.2016 18:42

Agnieszka Radwańska – znaczy będą atrakcje

Foto: PAP/EPA

W Indian Wells działo się wiele. Pustynny turniej miliardera Larry'ego Ellisona, właściciela Oracle Corporation, od lat stawiany jest tuż za Wielkim Szlemem. Nie zawiódł kibiców także w tym roku. Finały z udziałem Sereny Williams i Novaka Djokovicia – liderki i lidera rankingów światowych, wiele doskonałych spotkań plus kilka zaskakujących wyników – oglądało się dobrze, choć echa dopingowych wyznań Marii Szarapowej też krążyły nad kortami.

Sporą część atrakcji w Indian Wells zapewniła widzom Agnieszka Radwańska, która zaczęła od obrony piłki meczowej przy stanie 2:5 w meczu otwarcia z Dominiką Cibulkovą, by dojść do półfinału z Sereną, w którym postawiła się pierwszej rakiecie świata tak mocno, że miała do siebie pretensje o brak sukcesu w co najmniej jednym secie.

Polka grała w Kalifornii efektownie, odważnie, pojawiły się głosy, by już teraz przyznać Agnieszce nagrodę za zagranie roku (zdobywa to wyróżnienie seryjnie od kilku lat). Bardziej poważne analizy mówią o zdecydowanym wzroście pewności siebie oraz coraz lepiej kontrolowanej agresji w grze, także celności serwisu. Drugie miejsce na świecie to miła nagroda za dobrą pierwszą część sezonu, ciąg dalszy nie musi być gorszy, jest gdzie zarabiać punkty, bo Radwańska poprzedniej wiosny nie błyszczała – w Miami wygrała dwa mecze, w Katowicach trzy, potem na kortach ziemnych w Stuttgarcie przegrała od razu i w Madrycie odniosła dwa zwycięstwa. Na Roland Garros jechała jako 14. tenisistka świata.

Agnieszka w Miami będzie rozstawiona jeszcze z numerem 4, w drabince znów są niemal wszystkie sławy, łącznie z finalistkami z Indian Wells – Sereną Williams i Wiktorią Azarenką.

Obecność Białorusinki w elicie kobiecego tenisa nie jest niespodzianką, możliwości Azarenki były oceniane wysoko już od początku tego roku, gdy efektownie wygrała turniej w Brisbane, nawet półfinał Australian Open przegrany z Andżeliką Kerber tych opinii nie zmienił. Tydzień w Indian Wells też potwierdził, że wyleczona Wiktoria odzyskała wiele z dawnej walecznej tenisistki.

– Poczułam wielką poprawę. Pracowałam ostatnio bardzo ciężko i to się opłaciło. Cały czas próbuję stosować zagrania, nad którymi się męczę na treningach, raz działają, raz nie, ale dochodzę do meczów z najlepszymi na świecie i to jest dla mnie bezcenne – mówiła przed finałem z Williams (wynik poznaliśmy po zamknięciu tego wydania „Rz"). Walczyła w nim także o awans do pierwszej dziesiątki świata (na 8. miejsce), czyli tam, gdzie wciąż jest jej miejsce.

Męski turniej w Indian Wells zakończył mecz Djokovicia z Milosem Raonicem, ale duże znaczenie miał też udany start Rafaela Nadala zakończony wprawdzie kolejną porażką z Serbem, lecz nie tak przykrą jak kilka poprzednich.

Hiszpan kilka razy mówił w Indian Wells, że „wróciła pewność siebie". Nie tylko po zwycięstwach nad Keim Nishikorim i innymi, ale też po półfinale z Djokoviciem. – Czułem przez chwilę, że wreszcie rywalizuję na najwyższym poziomie – mówił Hiszpan.

Nadal do niedzieli pozostawał rekordzistą wygranych turniejów cyklu ATP World Tour Masters 1000 (zwyciężył w 27), ale finał Djoković – Raonić dał liderowi rankingu szansę wyrównania tego osiągnięcia. Kanadyjczyk mimo bilansu 0-5 z Serbem też miał zwolenników, grał w Kalifornii bardzo skutecznie, tyle że za nim nie stała statystyka – w minionych 52 turniejach cyklu Masters 1000 aż 48 razy wygrywał ktoś z czwórki: Djoković, Murray, Federer i Nadal.

Ciąg dalszy, tak jak w przypadku pań, nastąpi w Miami, emocje mogą być nawet większe niż w Kalifornii, gdyż wśród zgłoszonych jest Roger Federer. Szwajcar wrócił po operacji kolana, kuracja zajęła miesiąc, wydawało się, że mistrz zagra dopiero na kortach ziemnych w Monte Carlo. Jednak w miniony czwartek na Twitterze dał znać, że będzie na Florydzie, tam, gdzie ostatni raz wygrał dekadę temu.

W Indian Wells działo się wiele. Pustynny turniej miliardera Larry'ego Ellisona, właściciela Oracle Corporation, od lat stawiany jest tuż za Wielkim Szlemem. Nie zawiódł kibiców także w tym roku. Finały z udziałem Sereny Williams i Novaka Djokovicia – liderki i lidera rankingów światowych, wiele doskonałych spotkań plus kilka zaskakujących wyników – oglądało się dobrze, choć echa dopingowych wyznań Marii Szarapowej też krążyły nad kortami.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Tenis
Tenis w Miami. Danielle Collins odchodzi jak mistrzyni
Tenis
Miami Open. Wygrała z Igą Świątek, pokonała Jessikę Pegulę
Tenis
Hubert Hurkacz też pożegnał się z turniejem w Miami
Tenis
Miami Open. Iga Świątek nie wygra Sunshine Double
Tenis
Hubert Hurkacz wygrał drugi trzysetowy mecz w Miami