W niedzielę wygrał drugi w karierze turniej ATP. W finale w Montpellier pokonał Richarda Gasqueta, wcześniej Jo-Wilfrieda Tsongę, Jeremy'ego Chardy i Aljaza Bedene. Dołożył ze starszym bratem Mischą pierwszy sukces deblowy. Jest już 18. w rankingu ATP i słychać zewsząd, że tego młodzieńca wkrótce nikt nie zatrzyma.
Mógłby nazywać się Aleksandr Aleksandrowicz Zwieriew, albo Sasza junior, gdyby rodzice nie wyjechali w 1991 roku do Niemiec. Pochodzili z Soczi. Ojciec, Aleksandr Michajłowicz Zwieriew, to w tenisie lat 80. postać dobrze znana. Zasłużony Mistrz Sportu ZSRR, członek drużyny narodowej w Pucharze Davisa – grał 36 meczów, wygrał połowę. Zwyciężył także w turnieju „Przyjaźń-84", trzy razy zostawał mistrzem ZSRR w singlu, cztery razy w deblu, dwa razy wygrywał ranking krajowy, był też mistrzem Europy w singlu (1982) i deblu (1983) – rozgrywkach, które miały dać tenisistom z krajów bloku wschodniego poczucie, że w tenisie coś znaczą.
Mama Irina Władimirowna, z domu Fatiejewa też była niezłą tenisistką, mistrzynią Europy 14-latek. Wyjazd rodziny z urodzonym w Moskwie synkiem Michaiłem (wówczas czteroletnim) za chlebem do Niemiec nie był sprawą łatwą, ale znajomość z Szamilem Tarpiszczewem, osobistym trenerem Borysa Jelcyna, pomagała nie na takie sprawy.
Zwieriewowie zaczęli pracę w Hamburgu, w klubie Uhlenhorster HC, tam rozwijał skrzydła Michaił, dziś Mischa. Nie został wybitnym tenisistą, grał w jednym finale singla, wygrał trzy turnieje deblowe ATP Tour, trochę chorował, swoje 3 mln dolarów premii jednak zarobił i jeszcze zarabia. W 1997 roku na świat przyszedł w Niemczech Sasza, a raczej Sascha i okazało się, że los dał więcej talentu młodszemu dziecku.
Aleksandra juniora szkolił (i szkoli do dziś) Aleksander senior i z tej pracy wzięły się wczesne sukcesy. Sascha wygrywał sporo z rówieśnikami w Europie, także za oceanem. Gdy miał 15 lat i był na Florydzie, spróbował gry w turnieju z cyklu Futures i też poszło mu dobrze. W 2013 roku był już nr 1 wśród juniorów, wygrał Australian Open, był w finale Roland Garros, w półfinale US Open. Ciągnęło go wcześnie do gry zawodowej. Z młodzieńczą brawurą zgłaszał się do eliminacji, brał chętnie dzikie karty, z początku przegrywał, ale w już połowie 2014 roku wygrał pierwszy challenger ATP w Brunszwiku.