Australian Open: Trzeba pomóc szczęściu

Agnieszka Radwańska w trzeciej rundzie. Zwyciężyła też para deblowa Kubot – Melo.

Aktualizacja: 18.01.2018 22:25 Publikacja: 18.01.2018 18:41

Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska

Foto: AFP

Dwa wygrane mecze w Melbourne – to musi cieszyć, ale tak naprawdę wciąż trudno powiedzieć, w jakiej formie jest Agnieszka Radwańska.

W zwycięskim pojedynku z Ukrainką Łesią Curenko (2:6, 7:5, 6:3) były momenty dobrej gry, można śmiało powiedzieć, że czym dalej, tym było lepiej, ale trudno też zapomnieć, jak niewiele brakowało, by mecz z 43. tenisistą rankingu WTA skończył się porażką Polki w dwóch setach.

W pierwszym Radwańska grała źle, przede wszystkim serwowała słabo, drugie podanie było praktycznie tylko wprowadzeniem piłki do gry. Returny Curenko, która przy odbiorze serwisu przesuwała się coraz bardziej w głąb kortu, były jak cios prosto w nos.

Zimny wiatr

Kiedy wydawało się, że w drugim secie wróciła dawna Radwańska i objęła prowadzenie 4:1, znów poczuliśmy zimny wiatr na plecach, choć w Melbourne było bardzo gorąco.

Dzielna Łesia z Ukrainy dogoniła i przegoniła Polkę, przy prowadzeniu 5:4 miała własny serwis i tylko dwie wygrane piłki dzieliły ją od zwycięstwa. I to wcale nie był koniec jej szans, bo chwilę później, przy stanie 6:5 dla Radwańskiej i własnym podaniu, Curenko prowadziła 40:0, ale przegrała tego gema, seta i w konsekwencji mecz, bo w trzecim secie Polka dominowała już wyraźnie.

Trzeba mieć nadzieję, że w kolejnym spotkaniu w sobotę zobaczymy wreszcie Radwańską nie tylko zwycięską, lecz także bliższą dawnej formy, którą zachwycała tenisowych estetów.

Wiele jednak wskazuje, że kolejny raz może wystarczyć forma przeciętna, gdyż rywalką nie będzie jedna z faworytek turnieju Garbine Muguruza, lecz 32-letnia Su-Wei Hsieh (88. WTA) z Tajwanu, która pokonała Hiszpankę (nr 3) 7:6 (7-1), 6:4. Muguruza jest wprawdzie kontuzjowana, widać było wyraźnie, że nie porusza się po korcie swobodnie, ale Tajwanka umiała z tego skorzystać.

Nie ma co udawać, dla nas ten wynik to skarb. Radwańska ma szczęście, któremu w sobotę będzie musiała pomóc.

Łokieć wciąż boli

Przed pierwszym wielkoszlemowym turniejem tego roku wszyscy się zastanawiali, w jakiej formie przyjadą do Melbourne Novak Djoković i Rafael Nadal wracający do gry po kontuzjach.

Więcej niepokojących sygnałów dochodziło z obozu serbskiego, łokieć wciąż Djokovicia bolał, już w Melbourne powiedział on dziennikarzom, że decyzję co do tego, jak będzie wyglądała jego najbliższa przyszłość, podejmie po tym, gdy zobaczy, na co go stać w starciu z najlepszymi na świecie. Wygląda na to, że nie jest najgorzej, choć po zwycięstwie nad Francuzem Gaelem Monfilsem (4:6, 6:3, 6:1, 6:3) Djoković wspomniał, że problem z łokciem nie mija.

Nie ma natomiast najmniejszych wątpliwości co do Nadala: wrócił rekin ludojad nieosiągalny dla rywali, przynajmniej dla dwóch pierwszych. Argentyńczyk Leonardo Mayer grał dobrze, w trzecim secie nawet bardzo dobrze, ale widać było, że absolutną władzę na korcie dzierży Hiszpan.

Nadal znów gra w stroju bez rękawów, co sprawia, że wygląda jeszcze bardziej atletycznie i w każdej wymianie daje do zrozumienia, że siły mu nie brakuje. Znakomicie biega, wrócił dawny morderczy lift i już chyba można zacząć marzyć o powtórce z ubiegłorocznego finału Nadal – Federer, tym bardziej że Szwajcar również gra znakomicie.

Chińczycy płacą

Australian Open to także okazja, by sfinalizować ważne dla tenisa sprawy, szczególnie jeśli dotyczą tamtej części świata, bo to przecież Wielki Szlem Azji i Pacyfiku.

W czwartek ogłoszono, że od przyszłego roku przez 10 lat turniej Masters kobiet odbywał się będzie w Shenzen na południu Chin, tuż obok Hongkongu. I informacja najważniejsza – pula nagród dla singlistek i deblistek wzrasta dwukrotnie i będzie w Shenzen wynosiła 14 mln dol.

Tenisiści oficjalnie chwalą Chiny, bo trudno gryźć rękę, która żywi, ale prywatnie często przyznają, że gra w tym kraju nie jest wielką przyjemnością, gdyż chińscy kibice tenisa wciąż się uczą.

Polska deblowa noc

W nocy ze środy na czwartek grały deble z udziałem Polaków i wszystkie swoje mecze wygrały. Liderzy światowego rankingu Łukasz Kubot i Brazylijczyk Marcelo Melo bez problemów pokonali Włocha Paolo Lorenziego i Niemca Mischę Zvereva (6:2 6:2).

Zwyciężyli też Marcin Matkowski w parze z Pakistańczykiem Aisamem-ul-Haq-Qureshim, Alicja Rosolska i Amerykanka Abigail Spears oraz Magda Linette w parze z Kazaszką Zariną Diyas.

Linnette minionej nocy grała w trzeciej rundzie singla z Czeszką Denisą Allertovą.

Dwa wygrane mecze w Melbourne – to musi cieszyć, ale tak naprawdę wciąż trudno powiedzieć, w jakiej formie jest Agnieszka Radwańska.

W zwycięskim pojedynku z Ukrainką Łesią Curenko (2:6, 7:5, 6:3) były momenty dobrej gry, można śmiało powiedzieć, że czym dalej, tym było lepiej, ale trudno też zapomnieć, jak niewiele brakowało, by mecz z 43. tenisistą rankingu WTA skończył się porażką Polki w dwóch setach.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Wiadomo kiedy i z kim zagra Iga Świątek? To wielka gwiazda, która wraca do formy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Tenis
Iga Świątek zaczęła sezon na kortach ziemnych. Wygrała w Stuttgarcie
Tenis
Rozpoczyna się nowy etap sezonu. Ziemia obiecana Igi Świątek
Tenis
Rafael Nadal wraca do gry. Barcelona czeka na swojego księcia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tenis
Iga Świątek ambasadorką Lancôme