Czwartkowe losowanie w pięknym budynku prefektury regionalnej w Lille przyniosło pewną niespodziankę. Po szybkim ustaleniu, że w piątek w singlach najpierw zagrają Pouille i Goffin, po nich Jo-Wilfried Tsonga i Steve Darcis, okazało się, iż francuski kapitan Yannick Noah miał coś w zanadrzu. Do sobotniego debla wystawił Pierre’a-Huguesa Herberta oraz Richarda Gasqueta, którego nie było w awizowanym tydzień wcześniej składzie.
Kapitan nie zgłosił stałego partnera Herberta – Nicolasa Mahuta. Znawcy taktycznych manewrów w Pucharze Davisa sądzą, że może to próba wprowadzenia zamieszania w ekipie rywali albo przymus – choć to raczej Pierre-Hugues Herbert był przewidywany do zastąpienia Gasquetem lub Julienem Bennetteau, gdyż z powodu bólu pleców musiał się niedawno wycofać z gry w Londynie w finałach ATP World Tour.
Tak czy inaczej, do drużyny Francji wraca Gasquet (dziś 31. ATP), który zapewne dobrze pamięta przegrany w Lille w 2014 r. finał ze Szwajcarią (zaliczył porażki z Rogerem Federerem i w deblu), ale miał też liczne dobre chwile w meczach dla reprezentacji.
Belgijski kapitan Johan Van Herck także dokonał zmiany, choć chyba nie tak znaczącej – zamiast deblisty Arthura De Greefa zgłosił Jorisa De Loore do gry obok Rubena Bemelmansa. De Loore (343. ATP w deblu) nie grał od US Open, bo przeszedł we wrześniu zabieg operacyjny kolana.
Zaufanie kapitana zdobył jednak wcześniej – wygrał w parze z Bemelmansem dwie ważne pięciosetówki w Pucharze Davisa. W 2016 r. podczas baraży Grupy Światowej z Brazylią pokonali świetną parę Marcelo Melo i Bruno Soares, w tym roku w pierwszej rundzie zwyciężyli Aleksandra i Miszę Zwieriewów w rywalizacji z Niemcami.