Korespondencja z Lille

Mecz był zacięty tylko do stanu 5:5 w pierwszym secie, gdy Goffin (7 ATP) przełamał podanie Francuza (18 ATP), objął prowadzenie 6:5 i wygrał seta. Potem Pouille zgasł, a Goffin rósł z piłki na piłkę. Grał mądrze i swobodnie, tak jakby uwierzył, że nie może mu się stać żadna krzywda. Świetnie serwował, poruszał się po korcie lekko i z gracją, przypominał pod tym względem równie niepozornego jak on Argentyńczyka Guillermo Corię z jego najlepszych lat. To pierwsze zwycięstwo Goffina z Pouillem, w poprzednich trzech spotkaniach lepszy był Francuz. Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy Goffin zdążył odpocząć po Finale ATP Tour w Londynie, gdzie pokonał Rafaela Nadala i Rogera Federera, dostał odpowiedź.

Być może gospodarze popełnili błąd, organizując ten finał na stadionie w Lille, tuż przy belgijskiej granicy. Stracili w ten sposób poważny daviscupowy atut - własną publiczność. Trybuny wypełnili Belgowie, którzy są tym głośniejsi, czym głośniej zapiewajło zachęca widzów, by wspierali Francuzów. To sprawiło, że Goffin grał praktycznie u siebie.

W drugim piątkowym singlu spotkają się Jo - Wilfried Tsonga (Francja, 15 ATP) i Steve Darcis (Belgia, 76).