Nawet o 5,8 proc., do 33,9 zł spadał kurs akcji Play Communications, właściciela sieci komórkowej Play, w dniu debiutu spółki na giełdzie. Obroty sięgnęły 870 mln zł, a właściciela zmieniło ponad 24 mln papierów, czyli niemal 10 proc. kapitału telekomu. To były rekordy dnia na parkiecie.
Blokady na walorach dla udziałowców, zarządu i pracowników, a przede wszystkim zainteresowanie ofertą, która jak świeże bułeczki sprzedała się po 36 zł za akcję, sprawiły, że takie zachowanie kursu budziło pytania. Tym bardziej że pod koniec sesji notowania niemal odrobiły straty i za papier płacono 35,5 zł.
Zagadkowe spadki
– Trudno znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego ktoś, kto kupił akcje po 36 zł miałby dziś sprzedawać akcje ze stratą – mówił nam Konrad Księżopolski, szef analityków Haitong Banku. Zdaniem jednego z inwestorów, który nie sprzedawal tego dnia akcji Playa, w gronie akcjonariuszy mogli trafić się spekulanci, którzy postanowili sypnąć walorami, aby zbić kurs.
Księżopolski zwracał uwagę, że duże obroty na walorach miały miejsce przez pierwsze półtorej godziny notowań. – W tym czasie mogłaby zostać wykorzystana cała opcja stabilizacyjna – oceniał.
Jednak, jak można było przeczytać w prospekcie Playa, menedżer stabilizujący (bank inwestycyjny, w tym przypadku JP Morgan) może realizować opcję przez 30 dni po pierwszym dniu notowań.