Wystawie „Metafora świata. Filip II jako władca i kolekcjoner" w Szczecinie towarzyszą nostalgia i żal. Nostalgia, bo przywołuje w pamięci niezwykłą postać, żal, bo pozostało po nim tak niewiele. A jedna z najcenniejszych pamiątek, tzw. kabinet, zachował się jedynie na przedwojennym filmie.
Bohater wystawy – żyjący na przełomie XVI i XVII wieku książę pomorski – był uznanym władcą i największym w rodzie Gryfitów mecenasem sztuki. Z wielkiej jego kolekcji, dla której przeznaczył całe skrzydło zamku, zachowały się srebrny ołtarz darłowski, mapa Lubinusa oraz niektóre detale tzw. kabinetu pomorskiego. Szczeciński zamek pozbierał te zachowane okruchy niezwykłej kolekcji z wielu muzeów.
Największe wrażenie robi kabinet pomorski. Okazały mebel kryje mnóstwo schowków i sekretnych szufladek. Pracowało nad nim w Augsburgu 20 artystów przez siedem lat. Efekt był imponujący, bo mieli oni wyobraźnię niebywałą. Oto cienka srebrna lub złota płytka zaprojektowana z zegarmistrzowską precyzją po wyjęciu ze schowka zamieniała się w kunsztowny przedmiot codziennego użytku.
Tym większy żal, że kabinet nie przetrwał II wojny światowej, a niektóre eksponaty w nim przechowywane trafiły do zbiorów berlińskiego Kunstgewerbemuseum. O tym, jak funkcjonował, pokazuje stary film.
Można też zobaczyć kilkanaście przedmiotów prezentujących najwyższej klasy rzemiosło artystyczne. Są wśród nich szczotka księcia do włosów, nóż do ostrzenia piór, puszka na proszek do zębów oraz kula do ogrzewania dłoni.