To jedyna okazja , aby obejrzeć zupełnie nieznany w Polsce zbiór klasy światowej.
- W MNW także nie znaliśmy tej kolekcji. – mówi „Rzeczpospolitej” Anna Katarzyna Maleszko, kustosz w Zbiorach Sztuki Orientalnej. - Dowiedzieliśmy się o niej przypadkiem w 2015 roku podczas wystawy „Arcydzieła sztuki japońskiej w zbiorach polskich”, którą zrobiliśmy razem z Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie – kontynuuje. - Pan Leskowicz obejrzał ją i skontaktował się z nami. Okazało się wtedy, że ma on znakomitą, zbieraną ze znawstwem, kolekcje drzeworytów japońskich ukiyo-e z XVIII-XIX wieku. To zupełny unikat, bo nie tylko są w niej prace sławnych artystów, jak Hiroshige, Hokusaia, Utamaro, Sharaku, ale jest w niej bardzo dużo pierwszych wydań.
Blisko 300 drzeworytów na wystawie pochodzi z liczącego dwa tysiące dzieł prywatnego zbioru. W tym miejscu narzuca się porównanie z legendarną kolekcją Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego, ekscentrycznego krytyka i kolekcjonera, działającego na przełomie XIX i XX wieku, zafascynowanego sztuką Japonii. Podarował ją w latach 20. Muzeum Narodowemu w Krakowie, a w tamtym różnorodnym kilkunastotysięcznym zbiorze znajduje się około pięć tysięcy japońskich drzeworytów.
Jak to się stało, że współczesny kolekcjoner Jerzy Leskowicz, z zawodu developer działający na rynku nieruchomości, poszedł w ślady Mangghi-Jasieńskiego wyjaśnia nam sam w katalogu:
"Podziwiając impresjonistów, zetknąłem się z japonizmem, który od połowy XIX wieku inspirował europejskich artystów. Naprzeciw mojego paryskiego biura znajdował się niewielki antykwariat prowadzony przez Pana Hionama Choia, który z dużym znawstwem wprowadzał mnie w fascynujący świat kultury japońskiej. I stało się — kupiłem pierwszy drzeworyt, a potem kolejne. Z coraz większym zaciekawieniem odkrywałem i zgłębiałem dzieła japońskich twórców XVIII i XIX wieku. Wraz z żoną Grażyną (historykiem sztuki – red.) odwiedzaliśmy liczne w Paryżu wystawy sztuki japońskiej, które za każdym razem wprawiały nas w zachwyt, a prezentowane tam zbiory zaskakiwały swoją różnorodnością i kunsztem. Pierwsza wizyta w Japonii w 2006 roku była dla mnie oczarowaniem, jeszcze dociekliwiej zacząłem poznawać życiorysy artystów i gromadzić fachową literaturę, co z czasem dało mi umiejętność oceny jakości drzeworytów. Gdy je oglądałem, historia Japonii, wraz z jej bogatą kulturą i zwyczajami, ożywała przed moimi oczyma. Zacząłem dostrzegać, jak wielka jest różnica pomiędzy pierwodrukiem drzeworytu, z jego unikalną paletą barw, grą cieni i gradacji kolorów, a następnymi odbitkami. Podczas kolejnych podróży poznawałem mniej znaną Japonię, zapuszczałem się w najdalsze jej zakątki, na południowe i północne krańce, odkrywając za każdym razem ten kraj na nowo.”