Hit numer jeden to „Locus Solus” Krzysztofa Gorbaczewskiego i współpracującego z nim zespołu, praca, która przenosi w wirtualną rzeczywistość 3D. Na początek wchodzimy do ascetycznej sali z dużym lustrem, ale po założeniu Google VR odnajdujemy się w środku barwnego świata iluzji, złożonego z tajemniczych sekwencji obrazów, czy fantazji. Mamy wrażenie wchodzenia w cudzą wyobraźnię, bo obrazy zarazem ożywają jakby w głowie Martiala Canterela, bohatera powieści Raymonda Roussela, która była inspiracją dla artystów.
Aleksandra Wasilkowska także widzów oszałamia i zadziwia surrealistyczną wyobraźnią, chociaż w instalacji „Koniec wieczności” nie używa wirtualnych Googli. Buduje natomiast rodzaj scenografii z obiektów, wykorzystujących zaawansowane multimedia. Czego tu nie ma! Poruszające się różnej wielkości gałki oczu, ogromna głowa kołysząca się w powietrzu (z ukrytym okiem projektora, wyświetlającym nadrealne obrazy), „oddychająca” świetlista membrana, przypominająca wielką meduzę, unoszącą się ponad naszymi głowami, a na stoliku tańcząca pinezka. Rekwizyty trochę jak z horroru. A zarazem psychodelicznie neonowe barwy odbierają im grozę, uwodzą i kuszą, by zagłębić się w ten dziwny świat, również odwołujący się do książki Roussela.
Gigantyczny ekran w najdłuższej sali galerii zapełniają obrazy video przypominające trochę wielkoformatowe wideoinstalacje słynnego Billa Violi. Nie jest to jednak dzieło jednego autora jak można by w pierwszej chwili sądzić. Wyświetlane na wspólnym ekranie sekwencje pochodzą z różnych prac kilku twórców. Grupa performerów w strojach fitness łączy choreografię z żywą rzeźbą i klimaty imprezy techno z treningiem na siłowni. Kadry pochodzą ze sfilmowanego performansu „Zrób siebie” Marty Ziółek.
Przetaczający się po ekranie duży karton, animowany przez artystów, to z kolei pomysł Wojciecha Pustoły na scenografię do spektaklu „Pigmalion” Wojtka Ziemilskiego w teatrze Komuna/Warszawa.
Minimalistyczny performans „Fantazja” Anny Karasińskiej, zarejestrowany na wideo, redukuje działania jego wykonawców do pojawienia się na scenie, a reszta zwiera się w zwięzłych komunikatach, np. „Dobromir gra kogoś, kto nie istnieje”.