Prezes Banku Anglii Mark Carney posprząta po Brexicie

Głównym zadaniem prezesa Banku Anglii jest teraz łagodzenie wstrząsów związanych z Brexitem. To trudne zadanie, ale wygląda na to, że Mark Carney jest doskonale przygotowany. Zanim zaczął kierować Bankiem Anglii, stał na czele kanadyjskiego banku centralnego i dobrze prowadził go przez kryzys.

Aktualizacja: 08.08.2016 06:21 Publikacja: 07.08.2016 19:18

Brytyjski rząd przez 14 miesięcy namawiał Marka Carneya do pracy w Banku Anglii. Zaczęło się od kilk

Brytyjski rząd przez 14 miesięcy namawiał Marka Carneya do pracy w Banku Anglii. Zaczęło się od kilku drinków w Marsylii z szefem resortu finansów.

Foto: AFP

„Carney stał się mężem stanu" – tego rodzaju uwagi wymieniali eksperci ekonomiczni na Twitterze po tym, jak Bank Anglii ściął w czwartek główną stopę procentową do rekordowo niskiego poziomu 0,25 proc. i zwiększył skup aktywów. Mark Carney, prezes Banku Anglii, dał do zrozumienia na konferencji prasowej, że jego instytucja jest gotowa zrobić wiele, by złagodzić brexitowe wstrząsy przetaczające się przez gospodarkę.

Po raz kolejny szef banku centralnego musi wkraczać do akcji, gdy zawodzą politycy. To jednak trochę niewdzięczne zadanie. Kierowany przez Carneya Bank Anglii był bowiem instytucją, która nie sprzyjała Brexitowi. Jego ostrzegawcze prognozy uznawano przed referendum za część rządowego „projektu strach", czyli za propagandę mającą zniechęcić Brytyjczyków do głosowania przeciwko obecności ich kraju w Unii Europejskiej. Ze strony niektórych konserwatywnych polityków można było wówczas usłyszeć ostrą krytykę Carneya. Teraz ta krytyka przycichła. Wszak trzeba szefowi Banku Anglii pozwolić, by przeprowadził Wielką Brytanię przez meandry Brexitu.

Carney kieruje Bankiem Anglii od lipca 2013 r. I jak dotąd był dosyć konserwatywnym szefem tej instytucji. Polityka pieniężna pod jego kierownictwem, aż do ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej, niemal się nie zmieniała.

Carney to jednak pod pewnym względem niezwykły szef brytyjskiego banku centralnego: jest Kanadyjczykiem, który nie posiada nawet brytyjskiego paszportu (ma obywatelstwa kanadyjskie oraz irlandzkie). To pierwszy w liczących 318 lat dziejach Banku Anglii prezes, który jest cudzoziemcem. Czemu zdecydowano się na tak nietypową nominację? No cóż, Kanada jest częścią Wspólnoty Brytyjskiej, na części kanadyjskich banknotów widnieje królowa Elżbieta II, a Carney miał opinię wybitnego specjalisty od polityki pieniężnej.

Człowiek z elit

Obecny prezes Banku Anglii urodził się w 1965 r. w Fort Smith w kanadyjskim Terytorium Północno-Zachodnim. Skończył ekonomię na Harvardzie i podyplomowo Oxford. Przez 13 lat pracował w banku Goldman Sachs, w jego biurach w Toronto, Londynie, Nowym Jorku i Tokio. Brał udział m.in. w przygotowaniu pierwszej emisji obligacji RPA po upadku apartheidu, a także w działaniach będących reakcją na rosyjski kryzys z 1998 r. W latach 2002–2004 był wiceprezesem Banku Kanady, a w latach 2004–2007 pracował w kanadyjskim Ministerstwie Finansów. Odpowiadał tam m.in. za częściową prywatyzację koncernu Petro-Canada. Na jesieni 2007 r. wrócił do banku centralnego, a w lutym 2008 r. został jego prezesem. Był wówczas najmłodszym bankierem centralnym na świecie. W miesiąc po nominacji zaskoczył rynek, obniżając główną stopę procentową, co pomogło kanadyjskiej gospodarce przygotować się do światowego kryzysu. W kwietniu 2009 r., gdy na światowych giełdach rozpoczęło się odbicie, ale kanadyjska gospodarka wciąż była dość słaba, zadeklarował, że jeszcze co najmniej przez rok stopy procentowe pozostaną blisko zera. Później jego werbalną interwencję naśladował amerykański Fed. Magazyn „Euromoney" uznał go za najlepszego bankiera centralnego 2012 r.

W listopadzie 2011 r. Carney został przewodniczącym bazylejskiej Rady Stabilności Finansowej (FSB) przygotowującej nowe standardy regulacyjne dla światowego sektora bankowego. W latach 2010–2012 był przewodniczącym Komitetu ds. Globalnego Systemu Finansowego w Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS), czyli „banku banków centralnych". Jest on również członkiem Rady Fundacji Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) organizującego konferencje w Davos, a także dwukrotnie był na spotkaniach Grupy Bilderberg, wzbudzających ogromne kontrowersje spotkaniach przedstawicieli „globalnych elit". Takie CV sprawiło, że wybrano go w 2013 r. na nowego prezesa Banku Anglii. Brytyjski rząd zaczął kaptować go do tej pracy w 2011 r. (zaczęło się od tego, że na tarasie z widokiem na Morze Śródziemne w Marsylii popijał drinki z George'em Osbornem, ówczesnym kanclerzem skarbu) i werbował go przez 14 miesięcy.

Prezes na trudne czasy

Przed Carneyem być może najtrudniejszy egzamin w jego karierze zawodowej: przeprowadzenie brytyjskiej gospodarki przez Brexit. Ryzyko z tym związane najprawdopodobniej sprawi, że w tym roku niemal na pewno nie dojdzie w Wielkiej Brytanii do podwyżek stóp procentowych. Można nawet wątpić, czy zostanie ona przeprowadzona w 2017 r. Kadencja Carneya kończy się w 2018 r., więc może się okazać, że w momencie jego odejścia z Banku Anglii Wielka Brytania wciąż będzie członkiem UE. Niebezpieczeństw na horyzoncie jest jednak sporo, a Carney będzie musiał przygotować swoją instytucję i całą brytyjską gospodarkę na finalizację rozwodu z Unią Europejską.

Czy zdecyduje się na eksperyment w postaci negatywnych stóp procentowych? Ostatnie lata pokazały, że banki centralne potrafią sięgać po rozwiązania, które przed światowym kryzysem uznawano by za totalną herezję. Nie można więc wykluczyć, że stopy procentowe w Wielkiej Brytanii spadną poniżej zera. Jak na razie jednak taki krok wydaje się niepotrzebny. Zwłaszcza że negatywne stopy mogłyby uderzyć w wyniki banków, a usługi finansowe są wszak wciąż jednym z filarów brytyjskiej gospodarki. Carney pokazywał też wielokrotnie, że niechętnie pozbywa się amunicji. Woli zachowywać „mocne uderzenie" na właściwe czasy.

Żona w sandałach

Diana Carney (z domu Fox), żona prezesa Banku Anglii, jest ekono mistką i lewicową ekologiczną działaczką.

Wielokrotnie krytykowała ona publicznie „zgniłe banki" oraz „konsumpcjonizm", co nie przeszkadzało jej żyć do 2013 r. (przed przeprowadzką do Londynu) w Rockcliffe Park, najbogatszej dzielnicy Ottawy w rezydencji nabytej za równowartość 800 tys. funtów.

Namawia wszystkich do redukowania konsumpcji i zachwala noszenie „wegańskich sandałów z recyklingu". Nie wiadomo nic o tym, by krytykowała pracę swojego męża w sektorze bankowym. Poznali się na Oksfordzie i mają cztery córki.

Mark Carney kultywuje zainteresowania sportowe. Brał udział w maratonach w Ottawie i w Londynie. Na studiach i później grał w drużynie hokejowej.

„Carney stał się mężem stanu" – tego rodzaju uwagi wymieniali eksperci ekonomiczni na Twitterze po tym, jak Bank Anglii ściął w czwartek główną stopę procentową do rekordowo niskiego poziomu 0,25 proc. i zwiększył skup aktywów. Mark Carney, prezes Banku Anglii, dał do zrozumienia na konferencji prasowej, że jego instytucja jest gotowa zrobić wiele, by złagodzić brexitowe wstrząsy przetaczające się przez gospodarkę.

Po raz kolejny szef banku centralnego musi wkraczać do akcji, gdy zawodzą politycy. To jednak trochę niewdzięczne zadanie. Kierowany przez Carneya Bank Anglii był bowiem instytucją, która nie sprzyjała Brexitowi. Jego ostrzegawcze prognozy uznawano przed referendum za część rządowego „projektu strach", czyli za propagandę mającą zniechęcić Brytyjczyków do głosowania przeciwko obecności ich kraju w Unii Europejskiej. Ze strony niektórych konserwatywnych polityków można było wówczas usłyszeć ostrą krytykę Carneya. Teraz ta krytyka przycichła. Wszak trzeba szefowi Banku Anglii pozwolić, by przeprowadził Wielką Brytanię przez meandry Brexitu.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację