Piotr Bieliński, Action. Staliśmy się kozłem ofiarnym

Gdyby nie sanacja, musielibyśmy pewnie myśleć, jak zwinąć biznes, a nie jak go rozwijać. Pierwsze dwa miesiące sanacji były trudne, teraz już stanęliśmy na nogi. Rośnie nam liczba klientów – twierdzi prezes grupy Action.

Aktualizacja: 23.01.2017 05:42 Publikacja: 22.01.2017 20:25

Piotr Bieliński, Action. Staliśmy się kozłem ofiarnym

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Jak duże są szansę, że Action wyjdzie na prostą?

Piotr Bieliński: Dlaczego pani w ogóle zakłada, że może być inaczej?

Statystyki wskazują, że zdecydowana większość postępowań układowych kończy się niepowodzeniem.

Tak, ale dotyczyło to postępowań układowych w upadłości. W naszym przypadku realizowany jest proces sanacji, którego zresztą jesteśmy pionierami. Nowe przepisy weszły w życie w 2016 r. i zdecydowaliśmy się z nich skorzystać. Nie ukrywamy, że jest to trudny proces, prawo jest świeże i nie reguluje dobrze niektórych spraw. W przypadku tak dużej firmy jak nasza, pewnych kwestii nie da się przeprowadzić tak szybko, jak nakazuje ustawa. Pierwsze dwa miesiące były bardzo trudne, teraz jest już zdecydowanie łatwiej.

Wracając do pytania – jak duże są szanse na pozytywne zakończenie sanacji?

Nie widzimy ryzyka niepowodzenia, bo nie taki jest cel sanacji rozumianej jako rewitalizacja biznesu. Mamy pieniądze na bieżące regulowanie zobowiązań i prowadzenie biznesu. Teraz dużo zależy od wierzycieli.

Jakie jest ich podejście – chcą się porozumieć, czy tej woli nie widać?

Podchodzą do nas jak do jeża. Nie znają jeszcze specyfiki postępowania sanacyjnego i nie za bardzo wiedzą, czego się spodziewać. Nie czujemy wsparcia z ich strony. Tym niemniej jest za wcześnie na wyciąganie wniosków – jesteśmy dopiero na etapie spływania sprzeciwów do listy wierzytelności. Kiedy ustali się min. 85 proc. wierzytelności niespornych i lista zostanie zatwierdzona, będziemy mogli zacząć rozmawiać. Spodziewamy się, że w styczniu będzie już wiadomo, ile jest sprzeciwów i do jakich wierzytelności.

Jaka jest ostatecznie wartość wierzytelności objętych układem - z wniosku o otwarcie postępowania sanacyjnego wynikało, że 444,85 mln zł, a w grudniu spółka informowała o kwocie 349,4 mln zł. Z czego wynika ta różnica?

Wartości zamieszczone we wniosku o otwarcie postępowania obejmowały wszystkie dane na koniec czerwca 2016 r. Natomiast lista wierzytelności obejmuje stan na 31.07.2016 r. (dzień poprzedzający otwarcie sanacji). Przy czym formuła zastosowana w spisie wierzytelności bezspornych wskazuje też na kwotę 68,6 mln zł jako wyłączonych z układu. To należności objęte w szczególności prawem potrącenia i zastrzeżeniem prawa własności. W kartach wierzytelności podawaliśmy kwotę przed potrąceniem, kwotę potrącenia i po potrąceniu. Innymi słowy 349,4 mln to wartość netto. Łącznie będzie to zatem ok.  418 mln zł.

Plan restrukturyzacyjny zakłada emisję akcji dla wierzycieli po cenie wynoszącej minimum tyle co w IPO, czyli 12 zł. Czy będą skłonni obejmować akcje po takiej cenie, skoro na rynku można je kupić o ponad połowę taniej?

Chcemy być fair względem akcjonariuszy, którzy kilka lat temu obejmowali nasze akcje, a ponadto z arytmetyki bazującej na kapitałach własnych wynika, że wartość godziwa akcji jest w okolicach 20 zł.

Inwestorzy pytają co z dywidendą, została uchwalona w 2016 r., ale wypłaty na razie nie było.

Ona również będzie objęta układem. Spółka ją wypłaci, ale trzeba będzie poczekać. Widać, że biznes się odbudowuje, generujemy dodatnie przepływy pieniężne. Z przekazywanych rynkowi od momentu otwarcia sanacji wyliczeń wynika, że wypracowujemy miesięcznie około 200 mln zł obrotów. Zmieniamy też model biznesowy. Sanacja nam to umożliwiła. Była świetną decyzją w sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy pod koniec lipca. Dziś można już postawić tezę, że gdyby nie sanacja – musielibyśmy pewnie myśleć jak zwinąć biznes, a nie go rozwinąć, do czego teraz dążymy. Bo właśnie na tym polega to postępowanie. Jest swego rodzaju drugą szansą. Niezależnie od genezy problemu.

I właśnie o to chciałam spytać. Z czego właściwie wynikają problemy grupy Action – czy z postępowań skarbowych, czy to była tylko iskra zapalna, a problemy narastały wcześniej?

Rynek dystrybucji IT już od dłuższego czasu dynamicznie się zmieniał, a w ostatnim czasie problemy narastały w związku z m.in. mocną presją na marże i niekonkurencyjnymi cenami dyktowanymi przez producentów. Spółki – szczególnie te notowane na giełdzie – musiały się starać wykazywać jak najwyższą sprzedaż, wszyscy byliśmy „nadmuchani" wysokimi obrotami na niskiej marży. My, dzięki sanacji, zmieniliśmy model biznesowy. Kupujemy i sprzedajemy na lepszych warunkach, często u producentów za granicą, bo oni na hasło „sanacja" reagują racjonalnie. Skoro mamy płynność, możemy robić biznes, to chętnie z nami handlują. Poza tym, nie wiążemy się umowami na „rozdawnictwo", z których i tak mielibyśmy wątpliwe korzyści, za to całkiem realne ryzyka. Poprawiamy też rotację na magazynie. Coraz mocniej stawiamy na średnich i małych klientów. Czujemy, że odzyskujemy kontrolę nad kanałami dystrybucji. Co ważne, rośnie nam liczba klientów. Część z nich ma z nami obecnie bardzo wysokie – i wciąż rosnące - obroty.

Niedawno spółka podała, że umowy wypowiedział jej Samsung. Jest zagrożenie, że zrobią to kolejni duzi producenci?

Nasze obroty z Samsungiem już od dłuższego czasu nie były na satysfakcjonującym poziomie, więc w gruncie rzeczy nie jest to dla nas aż tak negatywna informacja. Jeśli chodzi o innych producentów, to trudno mi się wypowiadać w ich imieniu. Natomiast tak jak wspomniałem – dzięki zmianie modelu biznesowego nie jesteśmy już zakładnikami producenta. Zauważmy, że wszyscy duzi gracze jak HP czy Apple skracają łańcuch dostaw, sprzedają bezpośrednio, bądź budują własne sieci sklepów. Uzależnienie od takiego gracza dużej części obrotów z niezbyt atrakcyjną marżą, za to angażujące kapitał obrotowy, staje się coraz bardziej ryzykowne.

Wróćmy do postępowań skarbowych – ile ich się obecnie toczy i czy podtrzymujecie, że są bezzasadne?

Obecnie toczy się 7 postępowań. Taka skala kontroli niestety stała się jakiś czas temu normą u wszystkich graczy na tym rynku. Warto odnotować, że niedawno naczelnik Drugiego Mazowieckiego Urzędu Skarbowego w Warszawie zmniejszył nam zaległe odsetki o ponad 16 mln zł. Oczywiście uważamy, że postępowania są bezzasadne. Jesteśmy karani za przewinienia podmiotów trzecich. Staliśmy się kozłem ofiarnym branży – przecież w tym czasie wszyscy handlowali z tymi samymi podmiotami, a to my jako pierwsi zostaliśmy ukarani. Z punktu widzenia branży byłoby pożądane, by takie bezpodstawne kary nie dotknęły innych polskich graczy. Nie wiem tylko, czy nie jest naiwnością wierzyć, że tak będzie.

Niedawno ABC Data pochwaliła się, że fiskus umorzył jej sprawę podatkową.

Cóż, nie mi komentować tę sprawę, bo jestem biznesmenem, a nie doradcą podatkowym. Ale proszę zwrócić uwagę, że nie było to postępowanie, tylko kontrola, prowadzona przez Urząd Skarbowy, a nie Urząd Kontroli Skarbowej. Ponadto dotyczyła tylko jednego miesiąca w 2012 r.

Podobno instytucje finansowe zaostrzają politykę wobec waszej branży, konkurenci twierdzą, że to wina Action.

Widzę, że z nami to teraz trochę jak z tym smogiem jest. Dopóki nikt o nim nie mówił, teoretycznie go nie było. A teraz nagle szkodzi wszystkim. A przecież i my i konkurenci oddychamy tym samym powietrzem i musimy stosować się do tych samych regulacji biznesowych i prawnych. Ich zachowanie utrwala niekorzystny stereotyp o nas samych – cieszą się z cudzych problemów i są krótkowzroczni. A tymczasem powinno im zależeć, żebyśmy stanęli na nogi jako branża, bo w przeciwnym razie na rynku jeszcze mocniej rozpychać się będzie zagraniczna konkurencja, zabierając klientów przede wszystkim grupie AB i ABC Dacie. Już teraz wszystkie większe kontrakty od zachodnich producentów trafiają w ręce zagranicznych dystrybutorów, takich jak Tech Data czy Also. Natomiast jeśli chodzi o instytucje finansowe, to już od dłuższego czasu ubezpieczyciele patrzyli na naszą branżę chłodnym okiem. Wracając do pytania – nie wyrywamy sobie włosów z głowy. Ubezpieczyciele, ze względu na niedostosowanie polityk do realiów i nowego prawa, faktycznie mogą mieć problem ze współpracą z branżą. My jednak mamy znacznie korzystniejsze dla naszych klientów rozwiązanie. Pozyskujemy gwarancje bankowe, które dla klienta są znacznie lepszym rozwiązaniem od produktów proponowanych przez ubezpieczycieli. Gotowość wyspecjalizowanych banków do ich udzielania potwierdza fakt, że nie mamy problemów finansowych i że handlowanie z nami nie jest obarczone ryzykiem.

W ostatnim czasie spółka miała straty, kiedy pojawią się zyski?

Przewidujemy, że w perspektywie kilku kwartałów. Firma musi być dochodowa.

Kapitalizacja spółki na giełdzie mocno spadła, czy na horyzoncie nie ma jakiegoś inwestora  i czy byłby Pan skłonny odsprzedać swój pakiet akcji?

Gdyby zainteresował się nami na przykład jakiś zagraniczny inwestor branżowy, to z przyjemnością rozważyłbym taką transakcję, żeby „odwdzięczyć" się AB i ABC Dacie... Z naszymi kompetencjami, infrastrukturą oraz zapleczem mógłby szybko zbudować i utrzymać niezagrożoną pozycję lidera. A tak na poważnie – żadne rozmowy w sprawie roszad kapitałowych się nie toczą. Branża działająca w takim modelu jak nasi konkurenci – i do niedawna my - już od dłuższego czasu nie jest sexy.

CV

Piotr Bieliński to prezes i współzałożyciel firmy Action oraz pomysłodawca większości projektów realizowanych przez dystrybucyjną grupę. Mocno rozwinął biznes, ale w ostatnich kilkunastu miesiącach firma popadła w poważne tarapaty, m.in. z uwagi na postępowania prowadzone przez urząd skarbowy. Pasją Bielińskiego jest sport. To trzykrotny medalista mistrzostw Polski juniorów w biegu na 1500 m i zapalony fan kolarstwa.

Jak duże są szansę, że Action wyjdzie na prostą?

Piotr Bieliński: Dlaczego pani w ogóle zakłada, że może być inaczej?

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację