Jędrzej Bielecki: Prasa francuska bije na alarm. Twierdzi, że w Polsce zagrożona jest sama demokracja. W 2000. roku w takiej sytuacji z inicjatywy Francji kraje Unii ograniczyły kontakty z rządem Austrii. Tak może być i z Polską?
Harlem Desir: Nie mam wątpliwości co do trwałości demokracji w Polsce, a partnerstwo między Polską i Francją jest bardzo silne. Właśnie dlatego chciałem przyjechać do Warszawy tak szybko po wyborach aby spotkać się z przedstawicielami nowego rządu i kontynuować naszą intensywną współpracę. Zmiany rządów to rzecz normalna, tego chcieli obywateli. Teraz musimy szukać tego, co nas łączy, wspierać wartości europejskie, także z Niemcami w ramach Trójkąta Weimarskiego.
Co usłyszał pan od polityków PiS?
Że chcą, aby Polska nadal była w środku Europy. Każdy nowy rząd, to rzecz normalna, wysuwa własne pomysłu, propozycje, stara się o zmiany takiej czy innej polityki Unii. Ale moi rozmówcy w Warszawie zapowiedzieli, że będą nadal wspierali budowę Unii. To jest więc zupełnie inna sytuacja niż w Austrii, gdy do rządu weszła skrajna prawica, co spowodowało bardzo silną reakcję Francji i innych krajów Wspólnoty. Dziś Europa jest zagrożona od Południu i Wschodu, mamy kryzys uchodźców, terroryzm. To jest moment, gdy Unia potrzebuje więcej jedności wszystkich krajów członkowskich.
Minister ds. europejskich Konrad Szymański po zamachach w Paryżu ostrzegł, że Polska być może nie będzie mogła wywiązać się z obietnicy przyjęcia ustalonej już liczby uchodźców. Powtórzył to panu?