Donald Trump już dwukrotnie wygłaszał przemówienia o polityce zagranicznej, najpierw w Rijadzie, potem w Warszawie. Ale w Nowym Jorku po raz pierwszy przedstawił całościową wizję stosunków międzynarodowych.
Jej podstawą ma być państwo narodowe, które zdaniem miliardera „najpełniej pozwala się rozwinąć człowiekowi".
– Dla mnie Ameryka musi być na pierwszym miejscu, ale wy też możecie, a nawet powinniście, stawiać na pierwszym miejscu interesy własnych państw – powiedział Trump zebranym na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ przedstawicielom 170 krajów świata.
Jego zdaniem dotychczasowy system oparty na uniwersalnych zasadach się nie sprawdził, bo doprowadził do rozbudowy biurokratycznych instytucji i niekorzystnych dla Ameryki umów handlowych, zaś niektóre państwa bezkarnie łamały wspólnie uzgodnione reguły. Z tego też powodu pauperyzacji uległa amerykańska klasa średnia, podstawa potęgi kraju.
W nowym układzie suwerenne państwa będą miały wolną rękę w forsowaniu swoich interesów, ale pod dwoma warunkami: że nie będą niszczyły własnych społeczeństw i będą respektowały prawa innych krajów.