Amerykanie nie boją się populisty

Donald Trump kontra Hillary Clinton – po superwtorku takiego kształtu nabierają wybory prezydenckie 8 listopada.

Publikacja: 02.03.2016 19:25

Amerykanie nie boją się populisty

Foto: AFP

To był najważniejszy dzień w długim procesie prawyborów, w którym kandydaci republikanów i demokratów walczyli o poparcie aż w 11 stanach i o blisko połowę głosów elektorskich potrzebnych do zdobycia nominacji swoich partii w wyścigu o Biały Dom.

Po stronie demokratów sytuacja jest już właściwie jasna. Hillary Clinton pokonała „socjalistę" Berniego Sandersa aż w siedmiu stanach, w tym tych kluczowych: Teksasie, Georgii i Virginii.

Zdobyła w ten sposób aż 457 głosów i ma ich łącznie już 1034, prawie połowę pakietu potrzebnego do zdobycia nominacji demokratycznej w walce o Biały Domy. To znacznie więcej, niż w 2008 r. miał na tym etapie Barack Obama.

Dla Clinton najważniejsze jest to, że zdołała przekonać do swojej kandydatury bardzo różny elektorat. Zarówno głębokie Południe, gdzie masowo poparli ją Afroamerykanie i Latynosi, jak i liberalną Virginię czy Massachusetts.

Sanders poniósł pod tym względem klęskę. Nie zdołał przekonać swoim apelem o większą równość społeczną, darmową edukację i służbę zdrowia żadnego z najbardziej zaludnionych stanów USA.

Clinton myśli już o finale

Sanders nie zamierza co prawda rezygnować z walki przynajmniej do lipca. Ale 74-letni senator chce już raczej promować w ten sposób swoje przekonania, niż walczyć o Biały Dom.

– Jaki to był wspaniały wtorek! – przyznała Clinton. I po raz pierwszy skierowała ostrze swojej kampanii nie przeciwko Sandersowi, tylko Donaldowi Trumpowi. – Stawka tej rozgrywki nigdy nie była tak wysoka, a retoryka, którą słyszymy z drugiej strony, nigdy nie była tak niska – powiedziała była sekretarz stanu.

Bo i rzeczywiście po super-wtorku absolutnym faworytem do nominacji republikańskiej został Trump. On także wygrał tego dnia w siedmiu z 11 stanów. I tak jak Clinton okazał się skuteczny i w stanach głębokiego Południa, jak Georgia czy Arkansas, i w znacznie bardziej liberalnym Vermoncie czy Virginii. To sygnał, że populistyczne przesłanie Trumpa jest skuteczną odpowiedzią na frustrację milionów Amerykanów, którym żyje się coraz gorzej w całych Stanach Zjednoczonych.

Tak jak Clinton Trump pojechał na Florydę wygłosić tryumfalne przemówienie, bo jego następnym celem jest zdobycie tego kluczowego stanu (głosowanie 15 marca). I tak jak żona byłego prezydenta, miliarder przyjął znacznie bardziej umiarkowany ton, jakby już myślał o centrowych wyborach, w których musi przekonać do swojej kandydatury, jeśli chce zdobyć Biały Dom. Zamiast obelg pod adresem Teda Cruza były więc gratulacje dla senatora, który zdobył Teksas (oraz Kolorado i Alaskę). I główne hasło tego nowego etapu kampanii: „Jestem zjednoczycielem republikanów!".

Desperacja establishmentu

Po superwtorku Trump ma już po swojej stronie 316 delegatów na 1237 potrzebnych do uzyskania nominacji, wyraźnie więcej niż Cruz (226). Przede wszystkim jednak ortodoksyjne przesłanie religijne tego ostatniego słabo przechodzi na północy USA, gdzie teraz będą głównie rozgrywać się prawybory. Dlatego amerykańscy politolodzy tracą nadzieję, że senator z Teksasu może jeszcze powstrzymać Trumpa.

Tym bardziej nie dokona tego największa dotychczas nadzieja republikańskiego establishmentu, senator z Florydy Marco Rubio. W superwtorek zdobył on tylko jeden stan, słabo zaludnioną Minnesotę. A w wielu innych stanach nawet nie osiągnął 20-procentowego poparcia, minimum, aby uczestniczyć w podziale głosów. Skutek: Rubio ma już prawie trzykrotnie mniej delegatów niż Trump, dystans bardzo trudny do pokonania.

W ostatnich dniach establish-ment republikański mnożył ataki na Trumpa. Wytknięto mu, że nie odciął się od poparcia Ku-Klux-Klanu, że nie chce ujawnić swojego prawdziwego majątku (może być on o wiele mniejszy, niż się sądzi), że oszukał studentów, którzy zapłacili za naukę na jego uniwersytecie. Ale te ataki zapewne są już spóźnione. Pozostaje więc desperacja jego konkurentów.

– Nie pozwólmy oszustowi stanąć na czele partii Lincolna i Reagana – apelował Rubio.

– Jeśli ktoś chce uzyskać nominację Partii Republikańskiej, musi odrzucić każdą grupę, która promuje fanatyzm – ostrzegł Paul Ryan, republikański przewodniczący Izby Reprezentantów.

Ten brak entuzjazmu dla Trumpa ze strony wielu republikanów może tylko grać na korzyść Clinton. Z sondażu cytowanego przez Huffington Post wynika, że 8 listopada kandydatka demokratka dostanie 48,4 proc. głosów, a jej oponent – 43,3 proc.

To był najważniejszy dzień w długim procesie prawyborów, w którym kandydaci republikanów i demokratów walczyli o poparcie aż w 11 stanach i o blisko połowę głosów elektorskich potrzebnych do zdobycia nominacji swoich partii w wyścigu o Biały Dom.

Po stronie demokratów sytuacja jest już właściwie jasna. Hillary Clinton pokonała „socjalistę" Berniego Sandersa aż w siedmiu stanach, w tym tych kluczowych: Teksasie, Georgii i Virginii.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762